Wszystko źle
Zapadał wieczór, powoli się ściemniało. Marcel szedł chwiejnie ulicą, świadom, że jest pijany i że absolutnie nie powinien być. Ileż by dał teraz za upragnioną obojętność… Żeby tak móc osunąć się bez czucia pod ławkę na skwerku i gapiąc się apatycznie w niebo czekać aż obrabują go z portfela i komórki, może nawet z markowych …