Zakazana miłość
Osiemnaste urodziny okazały się punktem zwrotnym w naszych stosunkach. Magda była wstawiona i zachwycona adoracją moich kolegów. Kiedy wybiła dwunasta, zaciągnęła mnie do drugiego pokoju. Niczego nie oczekiwałem. Moje pragnienia nie miały erotycznych podtekstów, ale wtedy, w słabym świetle mrocznej lampki, zachwycił mnie blask jej oczu i widok głębokiego dekoltu w różowej sukience.
– Przepraszam, że w ten sposób, ale Ci twoi Tomkowie nie daliby nam spokoju – wyjaśniła. – Dziękuję, że mnie zaprosiłaś. Zabawa jest wspaniała. Widać, nie jestem jeszcze taka stara.
Miałam 29. Zaledwie.
– Życzę Ci wiele szczęścia, spełnienia marzeń, zdania matury i dostania się na wymarzone studia.
Jej bliskość podziałała jak narkotyk. Moje zmysły chłonęły powietrze i światło z nową intensywnością.
– Dziękuję – wymamrotałam i pochyliłam nad jej policzkiem.
Pod drzwiami rozległy się śmiechy i ponaglające okrzyki. Odchyliła głowę. Moje usta trafiły na kąciki jej ust – były miękkie i smakowały szampanem. To był przypadkowy pocałunek, ale żadna z nas nie cofnęła twarzy;
– Dziewczyny! Tort się topi! – zawołał któryś z chłopaków.
Tym razem odskoczyła ode mnie jak oparzona.
– Boże! Co my robimy? – wymamrotała nerwowo.
Cos między nami pękło. Koleżeńska niewinność została sprofanowana. Magda zaczęła mnie unikać. Ignorowała telefony i nieśmiałe próby nawiązania rozmowy. Czułam się upokorzona. Nasze żarty, które wcześniej bawiły klasę, stały się nagle uszczypliwe i pełne wrogości. Dowcipne przekomarzanie się nabrało charakteru otwartej wojny. Wściekałam się i kochałam ją coraz bardziej. Na koniec roku, po akademii, zaniosłam jej kwiaty.
– To nic osobistego – zaznaczyłam, kiedy sceptycznie patrzyła na bukiet róż. – Możesz je wyrzucić do kosza.
Przyjęła wiązankę, pomijając milczeniem mój sarkazm. Była chłodna i oficjalna. To bolało.
– Miłych wakacji – wycedziłam przez zaciśnięte zęby, żeby się nie rozpłakać.
– Poczekaj- chwyciła mnie za łokieć. – Wyjeżdżam dopiero za tydzień. Może wybrałabyś się ze mną na działkę?
– Zadzwonię wieczorem – odpowiedziałam, zdziwiona nagła zmiana jej zachowania.
Rozmowa się nie kleiła ani w samochodzie, ani na miejscu. Patrzyłyśmy na siebie chmurnie, po- dzielone blatem stołu.
– Kocham cię – powiedziałam.
Drgnęła. Twarz miała jeszcze bardziej strapiona niż tamtej nocy, kiedy się pocałowałyśmy.
– Wiem i Bóg mi świadkiem, że nie chciałam do tego dopuścić- . Masz osiemnaście lat i jesteś moją uczennicą
– Zmienię szkołę – zdecydowałam.
– Zwariowałaś?! Rok przed matura? Beatko, nie rozumiem swoich uczuć, ale jedno wiem na pewno – nie wolno mi tego robić.
– Czego? – zdumiałam się. – Pocałowałyśmy się. To wszystko.
– A obiecasz, ze nie posuniesz się dalej? ’
– Jak to ,,posuniesz”’? Masz się za bezwolna ofiarę moich niezdrowych skłonności? – zaatakowałam ją gniewnie.
– Mam się za osobę, która zbyt łatwo ulega twojemu urokowi – wyjaśniła.
– No więc wylądujemy w łóżku – co ,w tym złego?
– Nigdy nie spałam z kobietą.
Dziewczyna – poprawiła się i zaczerwieniła.
– Ja nie spałam z nikim. Chcę to zrobić z kimś, kogo kocham.
A ciebie kocham.
– Jeszcze miesiąc temu odpytywałam cię ze słówek a dziś proponujesz mi seks? – spytała z niedowierzaniem.
– Tak – przytaknęłam i straciłam pewność siebie.
Byłam cnotliwą osiemnastolatką, która nie miała żadnych do- świadczeń erotycznych, poza nielicznymi aktami masturbacji. Nie bardzo wiedziałam, co mogłabym robić z dorosłą kobietą. To znaczy wiedziałam – teoretycznie.
– To nie jest dobra chwila – usłyszałam.
– O ile mi wiadomo – nie mogę cię zapłodnić, więc każdy moment jest odpowiedni – zażartowałam i to rozładowało atmosferę.
– Sama jesteś dziecko – roześmiała się. – Urocze dziecko.
Usiadłam na podłodze i przytuliłam piersi do jej kolan.
– Będę cię mogła pocałować- na pożegnanie? – spytałam, czując, ze dostaję gęsiej skórki. – Tak leciutko. Przecież wyjeżdżasz na koniec świata.
– Do Francji – sprostowała i dotknęła ustami moich włosów. – A jeśli chodzi o pocałunek…
– Umrę, jeśli się nie zgodzisz – przerwałam jej dramatycznym tonem.
Klęknęłam i dotknęłam warga- mi jej zaciśniętych ust. Walczyła ze sobą kilka chwil, potem je rozchyliła. Dostałam zawrotów głowy. Bałam się, że zemdleję. Nie wiem jak i kiedy, ale znalazłam się nagle między jej udami i gryzłam przez bluzkę drobne piersi. Zaczęłam manipulować przy zapięciu spodni. Uniosła się, bym mogła je ściągnąć. Los dżinsów podzieliła podkoszulka. Nie miała na sobie bielizny. Siedziała na krześle zupełnie naga i tuliła do piersi moją głowę. Pieściłam ustami jej sutki, dotykałam drżącymi rękami rozsuniętych ud. Zapach rozgrzanej skóry odurzył mnie i onieśmielił. W tym miejscu kończyły się moje fantazje erotyczne. Instynktowna poszukałam jej warg.
Magda rozpięła mi koszulę. Poczułam na szyi i piersiach jej dłonie. Już wiedziałam, co robić. Narastające podniecenie wskazało mi drogę. Dotknęłam palcami jej łona i nacisnęłam. Obie straciłyśmy oddech. Odnalazłam to właściwe miejsce – pęczniejący groszek na szczycie mokrych warg – i poczułam ulgę. Bałam się, że robię coś nie tak, że spłoszę ją swoją niezdarnością, ale wszystko było w porządku. Przejechałam językiem po rowku między piersiami, mostku, brzuchu i wklęsłym pępku. Moje kciuki obnażyły intymne szczegóły jej kobiecości.
Usta objęły łechtaczkę. Zapach seksu zmieszał się z zapachem lasu. Smak ukochanej kobiety pobudził mnie do gwałtowniejszych pieszczot. Na krótką chwilę zagłębiłam palec w mokrym wnętrzu i wtedy wstrząsnął nią potężny dreszcz. Biodra uniosły się W górę i opadły. Kilka ruchów języka dopełniło dzieła. Przytuliłam policzek do jej brzucha. Coś w nim dudniło, jakby miał W środku ruchome części, które pod wpływem rozkoszy odrywały się i spadały.
Magda podniosła mnie z kolan i doprowadziła w kierunku kanapy. Kiedy na niej leżałam, rozebrana i spięta, całowała mnie i dotykała z delikatnością puchu. Drżałam z emocji. Dygotałam i nie mogłam nad tym zapanować. Wszystko było cudownie nierealne. jej palce wsunęły się ostrożnie między moje uda. Serce zdwoiło swoją aktywność. Uśmiechnęła się czule na widok pulsującej wariacko piersi i popatrzyła mi z napięciem w oczy. Jej dłoń poruszała się coraz szybciej, muskała łechtaczkę z nieznośną regularnością. Odruchowo uniosłam biodra, chciałam wchłonąć ją do środka, poczuć jej palce głęboko w sobie.
– Przecież wiesz, że nie mogę – wyszeptała, krążąc opuszkami wokół wejścia do mego ciała.
Przymknęłam powieki. Działo się ze mną coś dziwnego. Przeżyłam orgazm, zanim usta Magdy dotarły do mojego łona.
A więc tak to jest – przebiegło mi przez głowę i poczułam się bezgranicznie szczęśliwa.
– Co ty ze mną robisz? – usłyszałam godzinę później.
Wspięłam się po jej ciele i spojrzałam w ogromne, szare oczy. Były piękne. Jedyne. Moje.
– Kocham. Nie czujesz? – zażartowałam.
– Boże! Uwiodłam nastolatkę – jęknęła i ukryła twarz w dłoniach.
– Nie uwiodłaś, tylko uszczęśliwiłaś.
– Jesteś moją uczennica.
– Za rok już nie będę, więc nie komplikuj. Dzielą nas tylko twoje studia.
– Kiedy wrócę, musimy o tym poważnie porozmawiać.
Zaczęłam szeptać po francusku, że jest w środku bardzo słodka i że sprawie jej rozkosz, o której nie zapomni do końca życia.
– Bardzo ładnie! – prychnęła z udanym zgorszeniem. – Szkoda, że twoja pilność w nauce języka ogranicza się tylko do takich zwrotów.
Następnego dnia odwiozła mnie pod dom i mocno do siebie przytuliła.
– Napiszę – obiecała. – I uważaj na tych Mazurach.
– W jakim sensie? – spytałam podejrzliwie.
– W każdym. Nie utop się, nie łam nogi i nie daj uwieść jakiejś instruktorce pływania.
– Coś ty! Przecież kocham ciebie – wyznałam po. raz dwudziesty pierwszy i przelotnie musnęłam palcami jej pierś.
Zaczerwieniła się i wypchnęła mnie z samochodu.
Te dwa miesiące ciągnęły sie w nieskończoność. Nie potrafiłam się z niczego cieszyć. Poganiałam dni. Kazałam słońcu szybciej zachodzić.
Dostałam od Magdy kilka kartek z pozdrowieniami. Pisała, że jest miło, ale nie wyobraża sobie życia poza Polską.
Pierwszego września ruszyłam galopem do sali gimnastycznej, w której zbierało się ciało pedagogiczne. Po drodze wpadłam na Lilkę, koleżankę z klasy.
– Dlaczego mi o niczym nie powiedziałaś? spytała obrażonym tonem.
– A o czym ci miałam powiedzieć? – zdziwiłam się.-
– O Magdzie, że zrezygnowała z pracy. To prawda, że została we Francji?
Serce mi skamieniało. W jednej chwili stałam się żywym trupem.
W domu czekał na mnie krótki list. „Postaraj się zapomnieć” – napisała. Tylko tyle.
Zakazana miłość,Autor: mario
This author has published 36 articles so far. More info about the author is coming soon.