YVETTE
Telefon zadzwonił koło drugiej po południu. Wpadłam do mieszkania z torbami pełnymi zakupów, zziajana, spocona i z nową fryzurą na głowie. Na fotelu w zakładzie fryzjerskim przeżywałam po raz tysięczny fantazję o seksie z Niesłychanie Pociągającą. Moja cipka najpierw zrobiła się wilgotna, a później już lało się z niej jak z kranu. Nie miałam na sobie majtek i śluz spływał mi potokami po udach. w dole brzucha czułam rozkoszne pulsowanie, a w głowie kręciło mi się nieco od nadmiaru emocji. Śmiałam się do swoich myśli podnosząc słuchawkę.
– Halo? – rzuciłam do słuchawki, wyraźnie akcentując znak zapytania.
– Dzień dobry – niski, kojący głos Podniecającej Burzy Rudych Loków znowu wywołał sensację w dole mojego brzucha – tu Klaudyna z banku, czy mówię z Inez?
To co usłyszałam sprawiło, że moje plany na wieczór z Klaudyną spełzły na niczym, niestety nie mogła, nie miała czasu, ważne sprawy nie cierpiące zwłoki i tak dalej. Przerwałam jej rozzłoszczona nie na żarty.
– Rozumiem, że z naszej kolacji nici, Klaudyno, szkoda, bo chciałam ci dzisiaj wieczorem wylizać cipkę i doprowadzić do takich szczytów, o jakich jeszcze nie śniłaś. – Postanowiłam rzucić karty na stół. W słuchawce zapanowała cisza, po czym jej głos pieszcząc moje rozpalone uda wywołał kolejną porcję skurczów mojej intymności.
– Dobrze, ale tylko ty i ja, będę pod twoim blokiem o szesnastej. – usłyszałam szczęk odkładanej słuchawki.
Byłam zdeterminowana. Zostały mi dwie godziny do randki z Rudowłosą, a musiałam jeszcze ściemnić Pięknego, ulokować Narybek u teściów i odgruzować mieszkanie przed powrotem mojego Władcy.
Jak się okazało, Piękny łyknął bajkę o tym, że Klaudyna nie może się dzisiaj z nami spotkać, z resztą w telewizji nadawali dzisiaj jakiś mecz i postanowił spędzić go z kolegami przed telewizorem, przy piwku. Ja swoją nieobecność w domu wytłumaczyłam jakąś bajką
o chorej koleżance, którą jadę odwiedzić i wrócę jutro, Narybek z ochotą przystał na nocowanie u teściów, a ja za dziesięć czwarta cała w pąsach i dąsach, w chabrowej sukience na cieniuteńkich ramiączkach, tak krótkiej, że ledwo zakrywała mi cipkę, bez majtek (ależ mnie to kręci do tej pory) i kopertową torebką w tymże kolorze, zjechałam windą na dół.
Czekała na mnie w czerwonym kabrio. Wyszła z samochodu, by przywitać się ze mną i tak po prostu pocałowała mnie na powitanie w usta, przytrzymując swoje na moich o ten ułamek sekundy dłużej niż to zwykle wypada, powodując wyraz zdumienia u mojej sąsiadki, przechodzącej obok. Jej kasztanowe loki połaskotały moją szyję, a Chanel 5, którym pachniała, jeszcze bardziej rozpalił mnie w środku. Dla odmiany, cała była w zieleniach, jak Fiona w Szreku i to porównanie wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Godzinę później, na tarasie wytwornej kawiarni, usytuowanej nad brzegiem jeziora, piłyśmy kawę sondując się wzajemnie, czekając aż kelner poda zamówioną kolację, pewne tego, co stanie się w nocy, niepewne swoich reakcji teraz. Bezwiednie zdjęłam sandałki
i położyłam nogi na sąsiednim krześle, zaciągając się LM-em Pięknego, pożerałam moją towarzyszkę wzrokiem.
– Muszę ci coś o sobie powiedzieć – Yvette spojrzała mi głęboko w oczy, a ja poczułam zbliżające się szaleństwo między nogami, miękkim ruchem chwyciła moją dłoń
i przyciągnęła ją do siebie. Nasze palce splotły się, a ja nagle bez namysłu przysunęłam się do niej i pocałowałam w usta, oddała mi pocałunek. Szaleństwo wybuchło! Nie zwracałyśmy uwagi na to co się dzieje wkoło nas! Kątem oka dostrzegłam tylko zaskoczonego kelnera, który na nasz widok stanął jak wryty nie bardzo wiedząc co zrobić, powoli wycofał się za ladę nie przestając gapić się na dwie całujące się przy stoliku wariatki. Na jego miejscu sama patrzyłabym się z rozkoszą.
Dłoń rudej Yvette zsunęła się na moje udo, po czym jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki, moje nogi rozchyliły się nieco i moja cudowna pachnąca Chanel 5 dziewczyna poczęła pieścić moją muszelkę zwinnymi palcami o zielonych paznokciach. Orgazm przyszedł znienacka. Yvette musiała mnie mocno trzymać w objęciach, zatykając mi usta swoimi, żebym nie darła się jak opętana. W końcu zdyszane oderwałyśmy się od siebie nie spuszczając z siebie nawzajem oczu.
– Dasz mi w końcu coś powiedzieć? – Yvette z uśmiechem nadal trzymała moją dłoń w swojej, w końcu widząc, że doszłam do siebie i jestem na tyle przytomna, żeby zacząć kontaktować co się wkoło mnie dzieje, zadarła swoją zieloną kieckę nieco powyżej ud
i w miejscu jak najbardziej strategicznym, położyła moją dłoń. Tam gdzie spodziewałam się znaleźć jej cipkę znalazłam…….. gładziutko wydepilowanego sterczącego sobie wesoło,
z odsłoniętą główką tak na oko piętnastocentymetrowego fiuta!
Z niedowierzaniem spojrzałam jej w oczy, które patrzyły na mnie z jakąś szczególną teraz uwagą, po czym bez słowa zsunęłam się pod stół i wpakowałam sobie najcudowniejszego kutasa w usta i już nie myślałam o niczym, nawet o tym, że zdumiony kelner znowu w połowie drogi do naszego stolika zawrócił za ladę, tylko z niesamowitą przyjemnością obciągałam Yvette, aż zalała moje usta strumieniem gorącej spermy, której nie nadążałam połykać.
Po kolacji zjedzonej w przemiłej atmosferze dwóch starszych panów, którzy wzięli nas za kurwy, pozwoliłyśmy im zapłacić za siebie i zaprosić się na część nieoficjalną do pokoju jednego z nich. Tam panowie wypili dla animuszu po małej wódeczce
i zaproponowali nam seks za pieniądze. Chichocząc, zgodziłyśmy się na to, że chętnie, tylko za laskę bierzemy po dwie stówy i jeżeli ich stać to nie ma sprawy. Panowie bez mrugnięcia okiem wyciągnęli z portfeli po dwieście euro i ściągnęli spodnie. Niewiele było z nimi roboty po tym, gdy zobaczyli piersi Yvette i moją wygoloną cipkę (Yvette została w stringach) natychmiast wystrzelili swoją amunicję i zziajani padli na fotele. My zaś wymawiając się brakiem czasu i czekającymi na nas partnerami wymknęłyśmy się w noc zaśmiewając się
z przygody.
– Robiłaś to już kiedyś za kasę? – spytałam Ognistowłosą.
– Trudno powiedzieć, wiesz, wtedy byłam facetem i miałam szefa, który był gejem …
Popłynęła jedna z najdziwniejszych opowieści jakie w życiu słyszałam…..
Po liceum, które ukończyłam jako chłopak w jednym z niewielkich miasteczek na zachodzie Polski, miałam do wyboru studia, albo pracę za psie pieniądze przy roznoszeniu ulotek. Postanowiłam wyjechać do roboty do Niemiec i tak na początku lipca złapałam robotę w drukarni. Tam pracowałam nocami. Miejscowość, w której mieszkałam, znajdowała się nad morzem i z braku innych zajęć, całe dnie spędzałam na plaży. W Niemczech naturyzm jest tak popularny, że wkrótce to co dla mnie przybyłej z bogobojnego kraju było szokiem, wkrótce stało się normalnością i jak wszyscy latałam z kutasem po plaży grając z innymi golasami
w siatkówkę. Tam poznałam masę ludzi, a że byłam ładnym chłopcem kręciło się kolo mnie kilku gejów, ale traktowałam ich jak przyjaciół, nie pozwalając im na nic więcej. Jeden z nich gdy dowiedział się gdzie pracuję, powiedział mi, że szef pewnego wydawnictwa poszukuje dla siebie kierowcy i jeśli chcę skontaktuje mnie z sekretarzem tego człowieka w sprawie pracy. Wówczas już nieźle radziłam sobie z niemieckim, więc zgodziłam się i po tygodniu zostałam kierowcą bajecznie bogatego biznesmena.
Zjeździłam całą Europę, poznałam Hiszpanię, Anglię, Francję, Włochy, Bałkany, Grecję, Skandynawię, oczywiście Niemcy. Okazało się, że sekretarz biznesmena jest jego kochankiem i wkrótce mają wziąć ślub. Szokujące, prawda? Ale tylko tutaj w Polsce, tam
w Niemczech to norma.
Do moich obowiązków należało zawsze dobrze wyglądać i dbać o samochody szefa. No i oczywiście być stale w dyspozycyjnym. Nie specjalnie miałem ochotę na wynajmowanie samodzielnego mieszkania. Dlatego wynająłem pokój u panny Cox, która była wyjątkowo ekstrawagancką osobą. Gdy ją pierwszy raz ujrzałem w drzwiach wejściowych o mało nie zemdlałem z wrażenia! Otóż stanęła przede mną kobieta tak na oko sześćdziesięcioletnia,
z długimi siwymi włosami do pasa, wielką pacyfą na piersiach i okularach słonecznych,
w których było tylko jedno szkło. Tam gdzie powinno być drugie szkło, zerkało na mnie wyjątkowo bystre, niebieskie oko. W całym mieszkaniu roznosił się zapach marihuany,
a w jednym z pokoi, Jimmy Hendricks za chwilę miał zamordować swoją gitarę. Od razu zajebiście mi się tam spodobało, tym bardziej, że czynsz nie był wysoki, a za sąsiadki miałem dwie Francuzki, Dominiqe i Pasqaline, dwie grzeszne do szpiku kości lesbijki, ale takie powiedziałbym, nieortodoksyjne. Studiowały ekonomię i używały życia, zanim jak to określiły, nie zaczepią się w jakimś unijnym urzędzie, ewentualnie nie wyjdą za mąż za jakiegoś spasionego inspektora podatkowego, po to aby go doprowadzić go za pomocą cholesterolu i awantur do szaleństwa, a w konsekwencji do przeprowadzki na tamten świat, czy jakoś tak. Opowiadały mi o tym totalnie rozchichotane po maryśce panny Cox, a ja prawdę mówiąc ledwo żyłem po gimnastycznym trójkąciku do jakiego mnie zaprosiły. Miałem fajną pracę, dach nad głową, bzykanie na zawołanie, nawet panna Cox po czterech piwach była jeszcze całkiem znośna. Zresztą lubiła mnie od chwili, gdy szarmancko na dzień dobry pocałowałem ją w rękę. Czas upływał mi na wesołej zabawie. Szefowie wzięli ślub, do którego wiozłem ich specjalnie wynajętą limuzyną, a moje dwie przyjaciółki w białych sukieneczkach i wiankach z czerwonych różyczek poprowadziły ich do urzędnika stanu cywilnego w magistracie. Podczas ceremonii wzruszone płakały jak na zawołanie!
Kilka miesięcy później, moje zwariowane przyjaciółki wpadły na pomysł, który jak się potem miało okazać przyniósł niespodziewane rezultaty. Otóż Pasqualine obliczyła, że minął już rok jak mieszkam u panny Cox i wypadałoby z tej okazji wyskoczyć razem gdzieś na miasto, aby uczcić tą okazję. Właśnie wróciłem z Hiszpanii, gdzie moi mocodawcy organizowali swoje przedsięwzięcia i postanowili pozostać jakiś czas razem na Ibizie. Nie byłem im potrzebny, więc kazali mi wrócić do Niemiec, jednocześnie miałem opiekować się ich domem przez najbliższe dwa tygodnie.
W Niemczech lało jak z cebra. Przez kilka dni nie wychodziłem z łóżka moich nieobliczalnych dziewczyn, nadrabiając stracony czas, kiedy ich nie widziałem. Nawet panna Cox ucieszyła się na mój widok i niewiele robiąc sobie z tego, że właśnie w najlepsze ujeżdżam tyłek Dominiqe, która jednocześnie liże cipkę wrzeszczącej w niebogłosy Pasqualine, wparowała do pokoju dziewczyn z Wyborową pod pachą i kilkoma jointami na zagrychę. Po godzinie wspólnego imprezowania w łóżku, panna Cox grała nago na gitarze twierdząc co jakiś czas, że jest wcieleniem Janis Joplin, a dziewczyny wiły się ze mną
w jakichś pierwotnych podrygach. W końcu gdy wyczerpani padliśmy z powrotem na łóżko, Dominiqe z żalem stwierdziła, że szkoda, że jestem facetem, bo jest w mieście fajny klub dla lesbijek, ale facetów tam nie wpuszczają.
– To go przebierzcie w kieckę – mruknęła przytomnie panna Cox i stało się!
Następnego dnia dziewczyny przy współudziale gospodyni gruntownie wydepilowały moje ciało, moje paznokcie u nóg przybrały barwę krwistoczerwoną, natomiast u rąk dorobiłem się żelowych tipsów, włosy ogoliły mi na seksownego jeżyka z jakimiś jawajskimi wzorami, na tyłku pojawiły się u mnie męskie koronkowe stringi, które kurier przywiózł pod adres. Dosyć krzykliwy makijaż uzupełniał całość, a gdy założyłam morelową sukienkę należącą do Pasqualine i przejrzałem się w lustrze panny Cox, oniemiałem! Ta laska tam, była niezła dupą!
– Jak mu damy na imię ? – Dominiqe kręciła z niedowierzaniem głową.
– Już wiem! Yvette! Miałam taką koleżankę w szkole! – Pasqualine też była zachwycona efektem jaki wywołałam.
Moje pierwsze publiczne wystąpienie w kiecce było dla mnie niemałym przeżyciem. Na szczęście, do klubu Saphone, pojechałyśmy taksówką. Na miejscu, pomimo wielu wcześniejszych obaw, nikt na mnie nie zwracał uwagi. Klub będący oazą lesbijek
i transwestytów, był przedziwnym miejscem o niecodziennej atmosferze uderzającej w takie pokłady mojej duszy, o jakich sobie nawet nie zdawałem sprawy, że u mnie występują. Subtelniałem i to w szybkim tempie! Poznałem tam masę ludzi i muszę to jasno powiedzieć, zrobiłem też niezłe wrażenie na znajomych moich przyjaciółek. Jedną z nich była profesor Weisheit, która uświadomiła mi potrzebę rozwijania się i dalszej nauki. Doskonale wiedziała, że jestem facetem, a pomimo to, użyła mądrych słów, które zapadły mi w pamięć i trochę wstrząsnęły mną:
– My kobiety, musimy dbać o swój rozwój, aby być niezależne społecznie i zawodowo od facetów, którzy wychowani w oparach testosteronu, znajdują ukojenie w pełnej lodówce, kuflu piwa i przechwałkach w gronie kolegów.
Wróciłyśmy do domu mocno wstawione. Rano, po śniadaniu wyrzuciłam wszystkie swoje ciuchy i poszłam na zakupy z Pasqualine. Powoli, niepostrzeżenie, stawałam się transseksualna. Ależ mnie to wtedy kręciło! No i oczywiście podjęłam decyzję o pójściu na studia.
Oczywiście dalej pracowałam dla Petera i Kristofa jako kierowca. Jedyna różnica polegała na tym, że teraz, po powrocie z pracy do domu, wskakiwałam w sukienkę,
a dziewczyny zwracały się do mnie Yvette.
Życie brałam garściami i korzystałam z niego przy każdej nadarzającej się okazji. Moje przyjaciółki skończyły studia i wyjechały do Brukseli, gdzie miały nadzieję załapać ciekawą pracę lub jeszcze bardziej ciekawego męża. Kilka miesięcy później, po powrocie
z Włoch, znalazłam w mieszkaniu, siedzącą w fotelu, martwą panią Cox. Po pogrzebie, notariusz powiadomił mnie, że będąc osobą samotną, przepisała mi cały swój majątek. W ten sposób stałam się właścicielką domu i niezłej sumki, która zapobiegliwa pani Cox uciułała przez prawie siedemdziesiąt lat swojego burzliwego życia. To nie koniec zmian. Kristof rzucił Petera i wyprowadził mu przy rozwodzie połowę majątku. Nieprzytomnego Petera znalazłam w hallu jego domu, gdy przyszłam nieco wcześniej do pracy. Wezwane przeze mnie pogotowie ratunkowe w ostatniej chwili przywiozło go do szpitala. Opiekowałam się nim, jakoś tak z poczucia lojalności? Nie wiem sama. Wydawało mi się, że tak trzeba, nie zastanawiałam się nad tym dlaczego. Pewne rzeczy robi się i już. Peter dochodził powoli do siebie, a ja siedziałam przy jego szpitalnym łóżku przygotowując się do końcowych egzaminów na uczelni. W końcu, po kilku tygodniach wypisano go ze szpitala, a ja zawiozłam go do domu. Dużo rozmawialiśmy, nie mógł pojąć tego, dlaczego praktycznie cały czas jego choroby przesiedziałam przy jego szpitalnym łóżku. Sama tego nie wiedziałam. Dużo się wówczas o sobie dowiedzieliśmy nawzajem. Gdy poczuł się na tyle dobrze, aby móc podróżować, pojechaliśmy do Grecji. Tam po raz pierwszy zobaczył mnie w sukience, był zachwycony! Ślub wzięliśmy na wiosnę następnego roku we Włoszech. W międzyczasie urzędowo zmieniłam płeć i w końcu stałam się kobietą. W prezencie ślubnym dostałam pierścionek z brylantem, a także nowe silikonowe piersi i biodra. Stałam się Shemale!
Autor: tarantula
This author has published 3 articles so far. More info about the author is coming soon.