W pajęczej sieci namiętności
Nienawidziłem jej. Od samego początku, czyli od chwili, gdy ja urodziłem się na sali szpitalnej nr 8, a ona pod 9. Słyszałem jej wrzask. gdy chciałem spać i pragnąłem wrzeszczeć, gdy ona spala. Magda, Magdalenka, Magdusia. Kochane stworzenie, które należy omijać, jeśli nie ma się ochoty na wdepnięcie w kłopoty. Urodziliśmy się w tym samym dniu, ja o 5 minut wcześniej. Jak bliźniaki. A potem mieszkaliśmy obok siebie, w tym samym domu, na tym samym piętrze, drzwi w drzwi.
1967
Jako nieświadome siedmiolatki bawiliśmy się u mnie w domu, bo miałem większy pokój do wprowadzania w życie tworów naszych wyobraźni. Poznawaliśmy swoje ciała centymetr po centymetrze. Kładliśmy na stół, olbrzymi koc, by spływając po bokach tworzył zamknięty kąt i tam spędzaliśmy cale godziny uroczego odizolowania. Pokazywaliśmy sobie to, co najbardziej nas ciekawiło: małego penisa i wąską szparkę. Lustracja jej intymności nie przyniosła nam jednak takiej satysfakcji jak wspólne oglądanie mojej. Ale pewnego dnia zbuntowałem się. Zadecydowałem, iż należy skończyć z tymi podejrzanymi zabawami. Podczas ostatniej penetracji naszych szczegółów fizjologicznych określiłem swoje stanowisko co do uprawianych przez nas praktyk i zacząłem energicznie podciągać majtki i spodenki. Tymczasem Magda popatrzyła na mnie zaskoczonym wzrokiem, a potem juz tylko zobaczyłem jej usta zwężające w złości i dłoni chwytającą mojego penisa. Uścisk z sekundy na sekundę stawał się coraz mocniejszy, a jej oczy coraz groźniejsze. Wydawało mi się, że zaciśnięto na moim członku imadło, a szaleniec wciąż je dokręca.
– On jest mój, słyszysz? Należy do mnie, rozumiesz?
1973
Chodziliśmy do tej samej klasy i siedzieliśmy obok siebie. Intrygowały nas wypukłości powstające na jej piersiach i specyficzne ruchy tyłeczkiem, jakie wykonywała, gdy chodziła. Była inna niż dawniej.
Któregoś dnia, pysznej słonecznej wiosny, zapragnąłem dowiedzieć się jak teraz wygląda jej szparka. Akurat wracaliśmy do domu ze szkoły i wchodziliśmy po schodach, gdy powiedziałem jej o swoim pragnieniu i ze najlepiej zrealizowalibyśmy je u mnie, ponieważ moi rodzice są jeszcze w pracy. Jakże byłem naiwny! Błyskawicznie odwróciła się do mnie, spojrzała spod wściekle przymkniętych powiek, powiedziała „świnia”, zrobiła głęboki zamach i z całej siły uderzyła mnie w twarz workiem z pantoflami na wuef. Dostałem prosto w nos.
1979
Magda uwielbiała prywatki. Trochę muzyki, znajomych, dużo intensywnych rozmów, dobre alkohole i wykwintne żarty. Na każdą byłem zapraszany i przedstawiany jako „prawie brat”. Odpowiadało mi to. Nie czułem do niej niczego więcej oprócz zwierzęcego pożądania. W sierpniu zostaliśmy zaproszeni na prywatkę do naszego wspólnego przyjaciela. Impreza rozkręcała się znakomicie, a gdy osiągnąłem stan lekkiego upojenia, chwyciłem pod pachę kubeł z lodem i szampanem i poprosiłem Magdę do pokoju obok. Cały czas uśmiechała się, dopóki nie zamknąłem za nami drzwi i nie usłyszała z moich ust tego wyznania:
– znamy się już od tak dawna, że chyba nadszedł czas na sfinalizowanie naszego związku, nie uważasz ? Zbliżyłem się do niej, pocałowałem ją delikatnie w szyję i zapytałem:
– Chcesz szampana ?
Kiwnęła z aprobatą głową i nieoczekiwanie powiedziała:
– Wiesz może i masz rację ? Do dzieła zatem!
Czułem się jak milioner. Będę miał moją Magdusię! – ryczało mi w głowie i w podbrzuszu. Wypiliśmy szampana i staneliśmy obok siebie. Pieściłem jej duże, twarde piersi i naprężony tyłeczek. Czułem jak mój penis wędruje ku górze i styka się z jej trójkątem. Niemalże czułem jego wilgoć! Całowaliśmy się delikatnie, ledwie muskając usta ustami. Magda rozpięła mi rozporek i włożyła do środka dłoń. Niagara! Etna ! Prom Kosmiczny! Erekcja wulkanu! – wszystko to miałem przed oczyma, a mój penis był chyba bardziej gorący i czerwony niż rozżarzona stal. Cały płonąłem żądzą i pragnieniem. Widziałem przed oczyma najbardziej lubieżne sceny. Zboczenia, perwersje, gwałty, dewiacje, opowieści doświadczonych kolegów i szybko pracujący kafar. Byłem w siódmym niebie i ósmym kręgu piekieł. A potem wszystko rozegrało się dosłownie w ciągu dwóch sekund, jak na zwolnionym filmie. Magda błyskawicznie pochwyciła stojące wiaderko z lodem i lodowatą wodą i całą zawartość pojemnika wlała mi w spodnie. Nie pamiętam, chyba na chwilę straciłem przytomność. Dopiero, gdy poprawiała się i wychodziła, dotarły do mnie słowa:
– Chłodniej teraz, prawda ?
1992
Po maturze nasz kontakt urwał się. Magdy nie widziałem przez wiele lat, tak więc to przedziwne spotkanie było dla mnie prawdziwym szokiem. Przebywałem akurat w Krakowie na naukowej konferencji i nocowałem w hotelu „Polonia” położonym na przedmieściu miasta. Magda, jak się później okazało przyjechała do Krakowa na spotkanie z reżyserem filmu, w którym miała zagrać jedną z drugoplanowych ról. Nocowała w tym samym hotelu. Ale czy w ogóle można w takiej sytuacji mówić o przypadku? Wieczorem spotkaliśmy się na kolacji „U Berniego” i pojechaliśmy zobaczyć rynek nocą. Dużo rozmawialiśmy i wspominaliśmy. Potem wróciliśmy do hotelu. Do mojego pokoju. I znowu delikatnie całowałem jej szyję i usta, pieściłem tyłeczek i piersi, delektowałem się zapachem jej włosów i skóry.
– Długo czekałeś na tę chwilę – bardziej stwierdziła niż zapytała. I dodała:
– Ale pamiętaj, że to Ty należysz do mnie, a nie ja do Ciebie.
Zostawiła mnie i wyszła do swojego pokoju. Wróciła po chwili, tylko w szlafroku, niosąc małą kosmetyczkę, w której coś pobrzękiwało. Kazała mi usiąść na krześle i zawiązała na moich oczach czarną opaskę. Potem położyłem się na łóżku, a ona zdejmowała ze mnie odzież ruchami szybkimi, pełnymi napięcia i zachłanności. Jakież to było zdziwienie, gdy czułem zatrzaskujące się na przegubach moich dłoni, a potem stóp, kajdanki! Przykuła mnie do poręczy łóżka! Byłem nagi, obezwładniony i ślepy. I ciekawy tego, co będzie się dalej działo! Leżałem przypominając schwytaną w potrzask żabę. Po skórę wdarł mi się strach.
Tymczasem Magda rozpoczęła zabawę ze mną, zabawę prowadzącą wprost do piekła. Nic nie widziałem, wszystko jedynie czułem i słyszałem. Całowała moje ciało pieściła ustami penisa i sutki. Wciąż mówiła coś o szaleństwie na moim tle i chwaliła walory tego rodzaju rozrywki. A potem usiadła na mnie jak na koniu i rozpoczęła wściekły galop. Jeździła szybko i sprawnie, a ja nawet nie widziałem jej ciała! Gwałciła mnie, a ja na to pozwalałem! To była jej zemsta i kara za moje pragnienie. Upokorzony i poniżony, przecież zadowolony z obrotu, wiłem się pod jej pośladkami i podskokami i czułem jak część mnie zanurza się w niej niczym nóż w masło. Pochyliła się nade mną i mocno gryzła moją szyję, ramiona i usta, aż poczułem na języku smak krwi. Uderzyła mnie dłońmi pod udach tak, jakby poganiała konia do szybszego biegu. Eksplodowałem do jej wnętrza z siłą stu orkiestr. Ale przecież w tej zabawie to nie było najistotniejsze. Po szczytowaniu jeszcze długo poruszała się na mnie, jakby nie mogła się zatrzymać. Wreszcie uspokoiła się i głośno oddychając powiedziała:
– Co byś powiedział, gdybym teraz zostawiła Cię tak leżącego i wyszła z pokoju, pozostawiając drzwi otwarte ? – Poczułem porażające ukłucie strachu, nie po raz pierwszy zresztą.
– Nie zrobisz tego ?! – wykrzyknąłem
– Nie ? a dlaczego nie ? A może coś za coś
– Co mam zrobić ? Szybko zapytałem
– To! – i usiadła mi na piersiach tak że mogłem ustami dotknąć jej szparki. Całowałem ją i wchodziłem do środka językiem, czułem smak jej soku i łaskotanie włosków na brodzie. Gdy szczytowała, po raz drugi, głośno krzyknęła opadając na mnie do tyłu. Leżała tak jeszcze kilka minut przeciągając się. Potem wstała i słyszałem jak się ubiera. A ja wciąż leżałem na łóżku, cierpliwie czekając na uwolnienie, gdy usłyszałem jej spokojny i jakby podirytowany głos:
– A teraz do widzenia kochanie! Drzwi, tak jak mówiłam zostawiam otwarte, żeby nic Ci się nie stało. No to pa!
Ale obiecałaś… – ryknąłem przerażony
– Nie wiesz, że kobieta przewrotną jest? Cóż, kłamałam… – to były jej ostatnie słowa
W parę godzin później znalazł mnie przechodzący korytarzem sąsiad z pokoju obok. Kluczyki od kajdanek były przyczepione do łańcuszka, a ten obwiązany wokół mojego penisa.
To było moje ostatnie spotkanie z Magdą. Kochałem się z nią, lecz nie widziałem jej ciała, zostałem zgwałcony, lecz każdej nocy śnię o tym gwałcie, umiejscawiając go w szeregu swoich najskrytszych marzeń. Magda, Magdusia – jak ja jej nienawidzę! I jak ją bardzo kocham…
W pajęczej sieci namiętności,Autor: mario
This author has published 36 articles so far. More info about the author is coming soon.