Venus
Nie widziałam absolutnie żadnego sensu w tym, co wyprawiał Alex. Odsunęłam się trochę od blondyna, spoglądając na niego zdziwiona i zezłoszczona.
– Ty sobie chyba ze mnie żartujesz?! – warknęłam na niego.
Jego twarz natychmiast się zmieniła. Wydawało mi się, że go uraziłam, ale naprawdę jestem ciekawa czym.
Chuda to ja byłam, jak byłam małą dziewczynką. Od kiedy skończyłam trzynaście lat, nie jestem już przy kości, a raczej kobietą dość pulchną. Przyznaję się bez bicia, że uwielbiam słodycze, makarony, mleko i nie zamierzam z tego rezygnować tylko dlatego, że ktoś sugeruje mi, że jestem gruba. Nie jestem, jestem pulchna. Nie mam żadnych problemów ze zdrowiem, z koordynacją ruchową i mimo tego, że często popalam kondycję mam jakbym wczoraj skończyła liceum.
Szarooki zmarszczył brwi niewyraźnie i rozluźnił ramiona nieco. Pochylił się potem w moją stronę i spojrzał jakby błagalnie.
– Claudia, nie gniewaj się na mnie. – mówił prosząco. – Nie miałem na myśli nic złego, naprawdę mi się podobasz.
Nie mogłam się powstrzymać i nadęłam nieco policzki. Parsknęłam cicho, po czym podniosłam się gwałtownie z kanapy i już szykowałam się do wyjścia, kiedy złapał mnie w pół.
– Co ty, kurwa robisz? – prawie krzyknęłam, unosząc ręce w górę. Obejrzałam się przez prawe ramię, na kurczącego się, aby mnie objąć, chłopaka.
– Do reszty ci się w dupie poprzewracało? Nie mów mi, że chcesz chodzić z taką…
– Proszę cię, nie mów tak… – kolejne słowa wychodzące z ust dwudziestopięciolatka wydawały mi się jeszcze bardziej rozpaczliwe.
Raczej byłam bardziej zaskoczona niż zła. Nie spodziewałabym się czegoś takiego, po przystojnym młodym mężczyźnie. Większość kobiet z mojego otoczenia była raczej normalnej postawy, albo szczupłej. Ja byłam jedynym takim wyjątkiem z brzuszkiem i boczkami. Ja byłam taką grubą kro…
– Claudia…
Kolejny raz słyszałam swoje imię z jego ust. Wstyd było mi się przyznać przed samą sobą, ale bardzo mi się podobało, kiedy do mnie mówił. Miał cudowny głos. Taki, jakiego potrzebowałam słyszeć już dawno, ale nikt jeszcze nie odważył się poznać wnętrza kogoś takiego, jak ja, tylko dlatego, że ważyłam dziesięć kilo więcej niż przeciętna dziewczyna z uczelni.
Alex otarł się policzkiem o moje odsłonięte ramię. Poczułam to, co właśnie tak uwielbiałam w przytulaniu mężczyzn, szorstki kilkudniowy zarost. Uwielbiałam to, a prawdziwie rzadko miałam okazję to poczuć. Prawdziwie rzadko miałam okazję, aby ktokolwiek prawił mi komplementy, a to, co wyprawiał Alex przechodziło już ludzkie pojęcie! Tak, podobał mi się to. Podobało bardzo, ale byłam jeszcze bardziej wystraszona niż zafascynowana jego zachowaniem.
Usiłowałam go odepchnąć. Pozwolił mi na to, ale tylko po to żeby potem objąć mnie od przodu i oprzeć głowę na moim ramieniu. Delikatnie ścisnął mnie w talii. Zaniemówiłam, a obraz jego pokoju nieco mi się przeszklił przez zbierające się w oczach łzy. Oparłam ręce zaciśnięte w pięści tuż pod jego ramionami.
– Puszczaj! – próbowałam warczeć, ale przeszkadzała mi w tym podduszająca mnie męska klata. Raczej też brzmiało to jak prośba niż jak rozkaz. Uderzyłam kilkukrotnie pięściami w niego. Alex ani drgnął.
– Puszczaj! – powtórzyłam, ale oczywiście zamiast zrobić to stanowczo, wydawało się to coraz to bardziej błagalne.
Blondyn odsunął się ode mnie trochę i poluźnił nieznacznie uścisk. Jedną rękę oderwał na moment od mojej talii, aby odgarnąć kosmyk niesfornych kasztanowych włosów, które opadły mi na prawe oko.
– Jesteś piękna. – powiedział i wtedy zrobiło mi się słabo ze złości. Uważałam, że to kłamstwo. Bardzo ohydne kłamstwo! Może dlatego, że sama wolałabym nie wyglądać tak, jak wyglądałam, ale jednak miałam za słabą motywację do zmienienia w sobie czegokolwiek.
– Dla mnie jesteś najpiękniejsza na świecie. – zamruczał cicho i uśmiechnął się ledwie widocznie. Pochylił się potem nade mną i pocałował.
Przez kilka pierwszych chwil poczułam się naprawdę dziwnie. Ostatni raz całowałam się w drugiej klasie liceum, czyli jakieś sześć, prawie siedem lat temu. Nie przypominam sobie jednak, żebym została pocałowana tak czule, jak teraz.
Poddałam się, co miałam niby zrobić?
Nie wiedziałam nawet kiedy upadliśmy na łóżko chłopaka i jak ściągnął ze mnie ponad połowę ubrania. Kiedy zaczął zabierać się za mój stanik, zakryłam się rękoma.
– Przestań, proszę! – wyjęczałam cicho, ściskając się mocno w brzuchu i biodrach. Ramiona z kolei zakryły moje piersi. Zauważyłam niezrozumienie w jego oczach, ale trwało to tylko chwilę. Delikatnie chwycił moje ręce i spojrzał na mnie z bliska. Szare oczy błyszczały przedziwnie przy świetle lampki nocnej.
– To ja cię proszę… – mruknął spokojnie i czule. – Nie masz się czego wstydzić przy mnie. Uwielbiam każdy centymetr, który do ciebie należy. Każdy centymetr, każdy kilogram… Bez tego przecież by cię w ogóle nie było przy mnie.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć i spróbowałam pokonać swój wstyd. Na początku było bardzo ciężko, ale kiedy przywarł ustami do moich piersi, kiedy rękoma zaczął ostrożnie pieścić moje uda, opadłam bezwładnie na poduszkę i nie sprzeciwiałam się już niczemu.
Blondyn zawisnął nad moją szyją i obdarzył ją niezliczoną ilością namiętnych pocałunków. Objęłam go nieśmiało i uchyliłam nieco powieki.
Alex… Od kiedy go zobaczyłam, uwielbiałam jego falujące na wietrze ciemno blond włosy. Jego oczy były tak błyszczące, jakby nie były tak naprawdę ludzkie, ale wytłoczone z czystego srebra. Cudowne… Jak księżyce otoczone gęsto krótkimi jasnymi rzęsami.
Jego usta… Gładkie i miękkie i tak bardzo czułe. Czerwone i wilgotne z podniecenia.
Znów zamknęłam oczy, kiedy zsunął ze mnie bieliznę.
Usadowił się między moimi nogami, pochylił nisko… Nie mogłam powstrzymać głośnego westchnienia. To było… To było dz-dziwne. Dziwne, ale bardzo przyjemne.
Za chwilę wsunął do środka dwa palce. Zadrżałam mimowolnie i ścisnęłam kołdrę w palcach.
– Alex! – jęknęłam, unosząc głowę po chwili. – C-co… C-co ty robisz?!
Widziałam tylko, jak uśmiecha się do mnie delikatnie i kontynuuje tę rozkoszną grzebaninę. Kilka razy mocniej rzuciłam się po łóżku.
Kiedy już myślałam, że oszaleję, zawisnął nade mną na ramionach. Ucałował delikatnie w usta i pogładził palcem mój policzek.
– Jesteś najpiękniejsza na świecie. – szepnął. Ja zacisnęłam usta i zrobiłam się czerwona na twarzy. – Najpiękniejsza, Claudio… Wiesz, że cię kocham, prawda?
Otworzyłam szeroko oczy w tym momencie. Alex bardzo się zdziwił moim zachowaniem, ale wkrótce potem objął mnie kurczowo, opadając całym ciężarem na mnie.
– J-ja też… – wykrztusiłam z siebie ledwo, co… – Ja też cię kocham.
Za chwilę poczułam, że coś napiera na mnie między nogami. Przechyliłam głowę w bok, wtulając się mocno w poduszkę i zacisnęłam palce na ramionach młodego mężczyzny. Bolało tylko przez chwilę. Tylko przy wejściu i przy kilku pierwszych ruchach. Musiałam mu potem szepnąć, żeby był ostrożny cały czas, że jestem cholerną dziewicą i ten pierwszy raz nie koniecznie musi być jakiś cudowny właśnie przez ból. Na szczęście się pomyliłam. Spodziewałam się czegoś niesamowitego, czegoś, przez co brzuch i mój mały potwór będzie boleć mnie tygodniami, ale jednak tak nie było.
Blondyn oparł się na jednej ręce, przyspieszając powoli pchnięcia, pogłębiając je. Kiedy po raz pierwszy uderzył samym czubkiem penisa w mój najwrażliwszy punkt tam w środku, krzyknęłam cicho i natychmiast oplotłam go ciasno rękoma. Opadł na mnie i przez chwilę nie mógł się ruszyć. Udało mi się opanować i puścić go potem, żeby i jemu nie odebrać przyjemności.
Wznowił pchnięcia natychmiast, a pochyliwszy się nade mną ponownie, polizał po szyi. Zadrżałam i rozchyliłam nogi nieco szerzej.
Słyszałam te wszystkie sprośne dźwięki… Jak nasze ciała klaskały coraz głośniej, jak moja cipka coraz głośniej mlaskała przez niego. Nie mogłam wytrzymać, myślałam, że płonę, że się rozpływam.
Wreszcie szarooki opuścił się trochę na rękach i zaczął posuwać się coraz bardziej agresywnie. Krzyknęłam kilka razy, obejmując go ciasno. Zadrapałam go na plecach, chyba porządnie, bo stęknął mi głośno do ucha. Jeszcze kilka razy uniosłam i opuściłam biodra i poczułam czym tak naprawdę jest szaleństwo. Ciepłe soki spłynęły mi po udach, po pośladkach i rozlały się na materacu pod nami. Alex powoli wyszedł ze mnie i opadł obok. Zagarnął mnie potem rękoma i objął czule, mocno. Ucałował mnie w czoło, dysząc ciężko jeszcze.
– Jesteś najpiękniejsza na świecie, rozumiesz? – spytał, uśmiechając się lekko. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego jakby półprzytomnie.
– A jeśli nie? – spytałam dla przekory.
– To dam ci klapsa i zrobię to jeszcze raz… – zagroził mi. Nie potrafiłam nie odpowiedzieć mu uśmiechem.
Autor: Lilly
This author has published 1 articles so far. More info about the author is coming soon.