Nauczycielka

17/06/2013 | Autor: | Posted in Uncategorized
na potencje

Zawsze lubiłem język polski. Gdy zdałem do liceum, i bardzo zaskoczyła mnie polonistka. Nie była to bowiem jakaś krewka, przemądrzała matrona w wieku przedemerytalnym, lecz kobieta może trzydziestoletnia – bardzo zadbana, pachnąca, uśmiechnięta (duże, niebieskie oczy), bardzo przyjazna i mądra.

Ja z kolei – nastolatek niewinny, o bożym świecie nie mający pojęcia, ale za to kruczowłosy, z czarnymi oczętami oraz jasną, gładką skórą.

W pierwszej klasie ciągle z polonistką dyskutowałem o Kochanowskich i Rejach, w drugiej o Mickiewiczach i Słowackich, a w trzeciej po prostu o wszystkim. Jako polonistka miała obowiązek przygotowywania akademii i ciągle mnie do nich angażowała.

W czwartej klasie wpadła na pomyśl, żebym wziął udział w olimpiadzie polonistycznej. Co miałem zrobić? Brałem udział w eliminacjach i dotarłem aż do finału centralnego. A na takie finały jeździ się ze swoimi nauczycielami. No i pojechaliśmy… Ja i ona!

W autobusie jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nasze uda ciągle się dotykały i ocierały o siebie. Ale wszystko to dlatego, że niby ten autobus tak nami trząsł. Polonistka od początku miała duży na mnie wpływ i nawet śniła mi się w nocy – oczywiście nago. Onanizowałem się również na jej temat i w jej intencji. Tak więc te autobusowe dotyki były jakąś wstępną (i występną) realizacją moich, w dużej mierze, podświadomych marzeń.

Droga powrotna to już nie był autobus, lecz pociąg. A ponieważ jechaliśmy na drugi koniec Polski, jeszcze za Wrocław, więc iw końcu pociemniało nie tylko na dworze, ale i w wagonie. Niewyraźny strumień światła dobiegał tylko z korytarza. Chociaż w przedziale kręciłem włącznikiem we wszystkie strony, większe światło nie zabłysło.

– Po co się męczysz? Przecież bez światła też dojedziemy – powiedziała moja nauczycielka.

No, skoro tak, myślę sobie – to jeszcze lepiej. I siedzimy w tej klatce, a prócz nas żywego ducha. Tkwimy naprzeciwko siebie i ona coś mówi… Ale nie usłyszałem, więc – pochylając się w jej stronę – poprosiłem o powtórzenie. Ona wtedy obiema rękami objęła moją twarz i przyciągnęła do siebie.

– Powiedziałam, że chyba jesteś bardzo zmęczony – usłyszałem.

Wtedy pierwszy raz pocałowaliśmy się. Nie wiem, czy trwało to długo. Nigdy się dotąd nie całowałem, to i nie wiedziałem, co mam robić. Bardzo szybko jednak wskoczyłem w odpowiedni rytm. Nie myślałem, że można się całować tak wolno. Do dziś uważam, że im wolniej i delikatniej, tym lepiej, tym bardziej podniecająco.

Potem już nie siedziałem po przeciwnej stronie, ale obok, a ona położyła swój płaszcz na naszych kolanach. Jej niewielka i delikatna rączka masowała przez spodnie mojego kutaska.

– Jesteś cudowny – powtarzała ciągle i żarliwie. Wreszcie odpięła spodnie i… Robiła to samo, tylko że przez moje majtki. Dotykała też mojego lekko owłosionego brzucha.

– Kochanie, podobam ci się? – spytała wreszcie.

Byłem oszołomiony i miałem trudności z wydobyciem głosu, więc zgodnie z prawdą kiwnąłem tylko twierdząco głową. Ona wtedy, ściskając kutasa, całowała mnie bardzo czule. A ja nic…, choć czułem, że eksploduję. Była boska, bardzo aktywna, ale delikatna. Chyba coś czuła do swego ucznia. Traktowała mnie jak super chłopaka, ale też trochę jak dziecko.

Wreszcie zrobiła coś niemożliwego, ale bardzo upragnionego. Wsadziła głowę pod płaszczyk i lizała moje jajka i kutaska. Nie trwało to długo, bo po chwili polała się sperma. Byłem nieprzytomny i zdawało mi się, że w tym totalnym osłabieniu tkwić będę do końca świata. Ale to tylko kilka minut- ostatnich minut mojej bierności.

Zacząłem się interesować piersiami pani profesor. Można powiedzieć, że były to duże, niebieskie oczy, bo powyżej średniej plażowej. Gładziłem, ssałem, a najchętniej włożyłbym tam (pomiędzy) swojego małego, lecz w przedziale operacja taka była raczej niewykonalna. Ale wykonalną wydawała się wędrówka mojej ręki pod sukienkę. Ledwie zacząłem wdrażać tę ambitną ideę, a tu drzwi przedziału otworzyły się i ukazała się jakaś kobieta. Zobaczywszy nas w objęciach, uśmiechnęła się tylko (co miało znaczyć: nie będę przeszkadzać) i poszła dalej.

Przypomniało mi się w jednej chwili, że jesteśmy w miejscu poniekąd publicznym i stwierdziłem, że niczego między nogami pani profesor szukać nie będę, licząc pewnie na to, że co się odwlecze, to nie ucieczce.

W pociągu skończyło się na całowaniu, głaskaniu, dotykaniu i kierowaniu pod moim adresem bardzo wielu miłych słów. Ja zresztą też szepnąłem nieśmiało, że ją uwielbiam.

No i olimpijska wycieczka skończyła się. A była to najbardziej niezwykła podróż w moim życiu.

Ciekawa jazda odbyła się jednak również następnego dnia. Wtedy odwiedziłem moją nauczycielkę (nie tylko literatury) w jej domu. Wcześniej bywałem tam już kilka razy, ale zawsze w towarzystwie osób trzecich. Znałem więc tę nieźle wymyśloną przestrzeń. Pokój z książkami robił wrażenie, bo nigdy nie widziałem tak dokładnie wykorzystanego miejsca aż pod sufit. Ale jeszcze ciekawszy był pokój muzyczny z niezłym sprzętem SONY i niezliczoną ilością kompaktów – zarówno z Beethovenami i Wagnerami, jak i z nagraniami muzyki house, techno, dance, pop… Skąd ona miała na to pieniądze?

Gdy mi otworzyła drzwi, robiła wrażenie szczelnie zasznurowanej i pozapinanej. Cały czas, wbrew pozorom, jakaś nieśmiałość towarzyszyła nie tylko mnie i było w tym coś szlachetnego. Przeszliśmy do pokoju muzycznego, z którego promieniowała gwałtowna muzyka. Szybko zmieniła płytę na jej ulubionego Arvo Parta i zrobiło się jak w kościele. Dotknąć ją wtedy – znaczyło: dotykam coś świętego. Stałem za nią, moje ręce przesuwały się właśnie po tych świętościach (wspomniane wyżej duże, niebieskie oczy).

Po chwili muzyka niepostrzeżenie sączyła się już 2 innej płyty – ,,l`m Your Man” Cohena. Ona odwróciła się do mnie, a ja powtórzyłem za Cohenem: `m your man faktycznie byłem jej mężczyzną, co potwierdziła, wsadzając mi głęboko język do ust, a następnie do ucha. Gryzienie i ssanie oraz lizanie małżowiny, czyli „robienie ucha”, było tego dnia pierwszym odjazdem i gdyby po minucie nie przerwała, spuściłbym się natychmiast. Wiedziała jednak, co robi.

Rozpięła moją dżinsową koszulkę i lizała wszystko, co powyżej pasa, gryząc raz po raz moje brodawki. Z czułością gładziła mnie po twarzy, a ja powoli wyzwalałem ją ze zbędnego przyodziewku.

Powróciła sprawa cipki, której nie chciałem „realizować” w  pociągu. To nie była cipka, ale cipa – wielka, wygolona brocha! To wygolenie również mnie zaskoczyło, bo dotąd nie sądziłem, że kobiety też golą swoje brody. I w ogóle nie przyszło mi nigdy na myśl, że można się tam ogolić.

Trochę się przestraszyłem. Jej podbrzusze to Trójkąt Bermudzki, w którym z łatwością można zniknąć na zawsze. Dziura straszna, ale okolica piękna. Straszna, bo kto się spodziewał czegoś tak rozbudowanego? Zanim wszedłem w ten labirynt, ona obrobiła mi całe 20 centymetrów kutasa z przyległościami, a ja lizałem to jej pedagogiczne mięsko w sposób najbardziej profesjonalny jak umiałem – niczym stary mineciarz.

Była zadowolona, a ja wcale nie mniej, zwłaszcza, gdy wsadziła swój paluszek do mojego tyłeczka. Kto wie czy nie tu właśnie, w tym najbardziej wstydliwym u chłopca miejscu, koncentrowała się niemal cała moja płciowa wrażliwość. Kutas kutasem, ale dziurka dziurką!

Wróćmy jednak do tego, do czego miałem wejść. Wreszcie więc wszedłem do jej przedziału (zupełnie jak w pociągu). A przedział, jak wiadomo, był przestronny. Podobno tym mniejszy grzech, im większa przyjemność. Choć pierwszy raz wchodziłem swym dwudziestocentymetrowym w czyjakolwiek przyjemność, niczego sobie nie uszkodziłem, nic mnie nie bolało, a jako to głupiutkie dziecko, tego się właśnie obawiałem. Okazało się, że wskakiwanie na dach wyssałem z mlekiem (matki).

Szkoda, że nie widzieli tego moi koledzy z klasy. Ja – klęczący i zagłębiony w mojej nauczycielce do dna, ona – z uniesionymi rękami i nogami, z wygoloną bruzdą i z wiązką korali na szyi. Ładny obrazek.

Spuściłem się na jej brzuch. Ale to jeszcze nie wszystkie operacje, jakie tego dnia prze- ćwiczyliśmy. Pani profesor demonstrowała, prowokowała i niemal chwaliła się swoją pupcią. Miała średnio szerokie biodra, tyłeczek dość zaokrąglony, a dziurkę numer dwa brązową i lekko pomarszczoną. Chciała, żebym ją tam dotykał, bo ująwszy mnie za rękę, poprowadziła właśnie w stronę drugiej dziurki. No, coś takiego nigdy mi nawet do głowy nie przyszło, a co dopiero do główki… Ale kutasek skutecznie się podnosił, więc czemu nie spróbować.

Polizałem dupcie, a potem wszedłem w nią od tyłu. Okazało się, że dziura dziurze nierównatę czułem jeszcze mocniej. Mój mały aż się skręcał ze szczęścia. Wreszcie wyjąłem i wtedy ona dotknęła go. Może ruszyła rączką dwa razy i moja sperma polała się na jej piersi i buzię.

Potem, jak po każdej eksplozji, trochę przerwy, czyli spowolnione czułości, pieszczoty, pocałunki. Ale to jeszcze nie był koniec.

Wpadłem na pomysł, żeby wylizać jej delikatne stópki. Działanie okazało się nieźle rajcujące l zdaje się, że o takie jej właśnie chodziło. No bo dlaczego tak wzdychała, pojękiwała, wiła się, zamykała oczy…? Zrewanżowała się pracą wokół mojego oczka. Rozkoszne zaskoczenie, gdy zaczęła mi je lizać. W kutasie wszystkie nerwy zerwały się na równe nogi, zwariowały, odjechały… Poczułem dreszcze, ale i ciepło zarazem. Potem włożyła paluszek do mojego tyłka (ja zaciskałem zwieracz), drugą ręką mnie brandzlowała. Usta zaś podłączyła do moich ust. Sama rozkosz do kwadratu. A rozkosz razy rozkosz równa się wytrysk.

I po tych wszystkich ruchach i czynnościach rozkosznych spytała mnie: – A wiesz, kochanie, dlaczego nam to nadzwyczajnie wychodzi? Bo my się po prostu uwielbiamy.

W  szkole nie traktowała mnie inaczej, jak  przed naszym olimpijskim wyjazdem. Nawet byłem trochę wściekły, że żaden kolega nie wie o naszym wielkim szczęściu.

Szczęście jednak bywa, a nie jest dane raz na zawsze. Ja wyjechałem na studia do Warszawy, ona została. Wiem, że zmieniła pracę i nie uczy już niegrzecznych dzieci, czyli występnych licealistów. Zaangażowaliśmy się w nasze nowe zajęcia, no i ta odległość ponad 300 kilometrów.

Kontakt się rozluźnił, nie widzieliśmy się dawno. Chociaż potem miałem jeszcze kilka innych kobiet, moja polonistka we mnie jest i to nie tylko na czubku penisa, ale pewnie i w sercu. Może ją jeszcze odszukam…

VN:D [1.9.22_1171]
Rating: 5.2/10 (6 votes cast)
Nauczycielka, 5.2 out of 10 based on 6 ratings
loading...

Autor:

This author has published 36 articles so far. More info about the author is coming soon.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Uwaga! Strona dla dorosłych
Ta strona zawiera opowiadania erotyczne, oraz inne materiały w postaci odnośników do filmów, zdjęć erotycznych i jest przeznaczona tylko dla pełnoletnich. Jeżeli nie ukończyłeś 18 lat, proszę kliknij na odnośnik "Opuszczam stronę" poniżej. Klikając na odnośnik "Wchodzę do środka", oświadczasz, że masz przynajmniej 18 lat i chcesz oglądać mocne treści erotyczne w postaci filmów i zdjęć.