Kasia (01)
Wszystko zaczęło się, gdy tylko skończyły się upały. Mój urlop przedłużył się niespodziewanie, w perspektywie, czego trzeba było poszukać chwilowego, dorywczego zajęcia. Anka, z charakterystycznym dla siebie entuzjazmem przyjęła propozycję, by po prawie dziesięciu latach prowadzenia domu poszła dla odmiany do pracy dopóki moja firma nie ruszy z produkcją na dobre. Wbrew pozorom, i temu, co dotychczas sobie wyobrażałem, nie jest łatwo znaleźć „coś sensownego” od ręki. Po kilku dniach niegroźnych sprzeczek, i eliminacji ogłoszeń oferujących cudowne wzbogacenie się w przeciągu miesiąca, pozostały oferty prac polowych. Żona zdecydowana już na wykorzystanie nadarzającej się okazji, i podjęcie jakiejkolwiek pracy, by tylko, choć na krótki czas wyrwać się z domu, uparła się na zbiór szparagów. Skrzyknęła kilka dziewczyn z wioski, celem obniżenia kosztów dojazdu, ustaliła warunki z właścicielem plantacji, i zaczęła pracować.
W ten oto sposób w naszym życiu zagościła Kasia.
Początkowo były to tylko wzmianki o koleżance z pracy, z czasem, gdy przyjaźń dziewczyn się rozwijała, Kasi było coraz więcej. Melodyjny głos Ani zawsze mnie uspokajał, nawet, jeśli część informacji nie do końca była przyswajana przez mój umysł, lubiłem jej słuchać. Pasja, z jaką opowiadała o dwudziestoletniej studentce chemii, ciemnowłosej, drobnej dziewczynie nie była niczym nowym. Moja żona wszystko robiła z pasją, pasją, jakiej ja nigdy nie potrafiłem w sobie odnaleźć.
– Kasia na zajęciach mieszała śmierdzące płyny, w kuchni mieszała kawę, miała ładny warkocz, sweterek w zielone pasy, sikałyśmy razem z Kasią.
– Też bym się z wami wysikał.
– Głupol jesteś – Anka prawie zakrztusiła się tytoniowym dymem – Kaśka chyba przyjedzie w weekend.
– Obojętnie wzruszyłem ramionami – i tak czułem jakby od jakiegoś czasu z nami mieszkała, więc obecność jej tutaj we fizycznej formie nie poruszyła mnie zbytnio, z resztą chciałem raczej drążyć temat sikania.
– To, co mógłbym?
– Co mógłbyś? – Nie załapała, najwidoczniej w swoim wyimaginowanym świecie już spotkała się z kumpelą.
– Wysikać się z wami – wyrozumiałość mojej żony była nieskończona, jak licencja winrara, więc mogłem spokojnie ciągnąć rozmowę, mając pewność, że nie strzeli focha.
– No mógłbyś, tam na polu to mamy takie parawany porozstawiane, bo za bardzo nie ma miejsca, ale Kasia to porządna dziewczyna.
– To, co fifola nie widziała?
– Nie wiem, chłopaka ma, ale oni chyba się nie bzykają…
– Bo Kasia to porządna dziewczyna – poszedłem trochę za ostro, ściągnięte do siebie brwi Anki oznajmiały mi, że okres licencyjny właśnie dobiega końca. Załagodziłem trochę sprawę przynosząc po kolejnym papierosie.
– Fryzurkę jakąś ma, czy gładziutka jest? – Ciągnąłem temat.
– Ej, no Robciu, skąd mogę wiedzieć.
– Przecież sikałyście razem, na pewno coś widziałaś.
Ania zamyśliła się na krótki moment, jakby starała sobie przypomnieć.
– No ma taki fajny przystrzyżony paseczek.
Po otrzymaniu satysfakcjonującej mnie odpowiedzi odpuściłem temat, i rozmowa zeszła na codzienne sprawy.
– Chichrałyśmy się z Kasią pół dnia, potem spuchła jej kostka, bo ona uraz ma…
Mój umysł zatrzymał się na fajnie przystrzyżonym paseczku.
Do połowy tygodnia wyjaśniło się kilka rzeczy, co do przyjazdu Kaśki.
Przyjedzie z chłopakiem, on posiedzi trochę, ja też mam być. Później pojedzie, to ja mogę (ale nie muszę) też gdzieś iść, później przyjedzie po nią, i pojadą do domu.
Nie uśmiechało mi się z nimi siedzieć, ale ciekawość wzięła górę. Wymyśliłem, i poinformowałem Anię, że jak już chłopak Kasi, który też z cała pewnością jest porządny, pojedzie to ja spotkam się z kumplem i trochę sobie pofolgujemy, z racji tego, że jego żonę wywiało na parę dni, będziemy mogli zachowywać się swobodnie. Uzyskawszy akceptację, i błogosławieństwo mojej ukochanej, oboje z niecierpliwością oczekiwaliśmy weekendu.
Czwartkowy wieczór przyniósł trochę ukojenia spragnionej ziemi. Pierwszy raz od ponad trzech miesięcy padał deszcz. Dom wypełniał charakterystyczny, bardzo przyjemny zapach zraszanej stopniowo gleby.
Po powrocie spod prysznica zastałem żonę maltretującą telefon, jak prawie co wieczór pisała z Kaśką, pewnie nie zdążyły nagadać się w pracy. W pokoiku panował półmrok, tylko blada poświata wyświetlacza smartfona rzucała blask na skupioną twarz Ani. Zauważyła mnie dopiero, gdy zapaliłem światło.
– Kasia kąpała się w prawie zimnej wodzie, bo mają awarię – oznajmiła nie odrywając się od telefonu.
– Aha, mam nadzieje, że się nie rozchoruje – rzuciłem tylko zdawkowo, bo żona pod nocne odzienie nie zakładała majtek, a właśnie rozchyliła uda.
– Pochwal się, jak ładnie cię wydepilowałem – dodałem podnosząc jej koszulę, tak by w całości odsłonić różowiutki, nakremowany kwiatuszek.
– No co ty, nie rozmawiamy o takich rzeczach.
Nie chciało mi się komentować, zacząłem wodzić palcami po wewnętrznej stronie jej ud, częstotliwość stukania na klawiaturze spadła, Anka szerzej rozchyliła nogi. Zacząłem od delikatnego wodzenia po podbrzuszu, potem niżej, kwiatuszek rozkwitał pod wpływem moich pieszczot. Zacząłem lizać, najpierw powoli wsuwałem język do środka soczystej dziurki, potem ssałem łechtaczkę. Odłożyła telefon, sprawnym ruchem zrzuciła z siebie koszulę. W jej szparce aż wrzało, przerwałem pieszczoty tam, by zająć się resztą kochanego ciała. Całowaliśmy się namiętnie nie mogąc złapać oddechu. Odepchnęła mnie gwałtownie, klękła na kolana i wypięła w moją stronę swój ponętny tyłeczek.
– Zerżnij mnie, zerżnij mnie kurwa ostro – ledwo łapała oddech.
Zrzuciłem z siebie ręcznik, kutas gotowy był do akcji już od dłuższego czasu. Wślizgnął się wręcz w ociekającą podnieceniem cipcię. Nie czekała aż zacznę, gdy tylko poczuła go w sobie zaczęła nabijać się na mój pal jęcząc agonalnie, i z taką siłą, że było słychać klaskanie jej pośladków o moje ciało. Przystopowałem ją trochę, dałem klapsa. Chwyciłem za włosy, i odciągnąłem jej głowę w tył. Anka zawyła, nie z bólu bynajmniej. Zacząłem pracować biodrami.
Tak kurwa chcesz, tak cię rżnąć?
Tak, tak!
Posuwałem ją coraz szybciej, nie trwało to długo, ogromne podniecenie zrobiło swoje. Przed samym wytryskiem, kutasa zamieniłem na dwa palce, by do końca stymulować rozpaloną dziurkę, a sam skończyłem ręką, zalewając plecki i rozczochrane już włosy żony.
– Kochanie, dopiero co brałam prysznic musiałeś?
– Nie, ale ściałem – powiedziałem ze skruszoną miną bezbłędnie naśladując naszego synka.
Piątek był dniem przyjazdu Kasi. Ania krzątała się od rana poprawiając i tak już wymuskane mieszkanie.
– Myślisz, że tam zajrzy – rzuciłem żartobliwie, patrząc jak żona z charakterystyczną sobie pasją szoruje miejsce pod zlewozmywakiem, które było tak niewidoczne, że nikt o nim nie pamiętał.
– Nie żartuj sobie – ton wskazywał, że trzeba odpuścić.
Machnąłem tylko ręką i poszedłem zająć się swoimi obowiązkami. Przygotowanie paszy dla zwierząt zajęło mi prawie trzy godziny, gdy wszedłem do domu Anka podnieconym głosem oznajmiła mi, że zaraz będą. Nie chciałem na pierwsze spotkanie wyjść skurzony, i woniejący zapachem gospodarstwa, wiec podszedłem prosto pod prysznic. Doprowadziłem się do porządku, i dziarskim krokiem poszedłem na górę. Dzieciaki hałasowały, próbując przypodobać się gościowi. No właśnie jednemu gościowi, bo jak okazało się później, jej chłopak bardzo się spieszył, i nie wszedł nawet na przysłowiową kawę.
Kasia miała przyjemną dla oka promienną twarz, niezbyt szerokie brwi, i niebieskie oczy. Całości dopełniały pełne, wydatne usta, przemknęło mi nawet przez myśl, że pewnie ciągnie lepiej niż nasz nowy Zelmer. Była wyższa od Ani o dobre dziesięć centymetrów, a ubrana w legginsy i bardzo dopasowaną bluzeczkę, zwracała uwagę wyraźnie ponętnymi kształtami.
Przedstawiła się rechocząc i chichocząc przy tym, co upewniło mnie, o jej niejako mentalnym podobieństwie do mojej ślubnej. Porozmawialiśmy chwilę na ogólne, i niezobowiązujące tematy, po czym przeprosiłem dziewczyny, i poszedłem do kumpla.
Choć upały skończyły się już na dobre, wieczory nadal były przyjemnie ciepłe. Wracałem w dobrym nastroju, wypiliśmy po trzy piwka, na więcej nawet nie miałem ochoty, powspominaliśmy stare czasy, jak zawsze była masa śmiechu. Dopiero w połowie powrotnej drogi przypomniało mi się że miałem odczytać smsa od Anki. Okazało się, że Kaśka zostanie u nas na noc, bo Radek jej luby musiał zostać firmie. Brzmiało to dość tajemniczo, ale z doświadczenia wiem, że takie sytuacje się zdarzają. Już w połowie schodów usłyszałem podniecone półszepty, taki ton oznaczał tylko jedno. Słomiana strzecha na głowie, dziurka w brodzie, i seledynowe obcisłe slipki, czyli zachwyt nad zdjęciem popularnego piosenkarza, które niby wyciekło do Internetu.
Dziewczyny były już w koszulach nocnych, Ania siedziała przy komputerze, a Kaśka na fotelu za nią.
– Jaracie się tymi majtkami jak Łazienkowski – rzuciłem, nawet nie spoglądając w kierunku monitora, karta portalu i tak była już zamknięta.
– Kochanie no co ty – przymilne próbowała wykręcić się Anka. Na biurku stała opróżniona w trzech czwartych półtoralitrowa butelka wina, musiały już być porządnie rozluźnione.
– To o stówkę, zaglądamy do historii? – Zbliżyłem się do blatu, złapałem za myszkę.
Na ominięcie takiej weryfikacji jedynym sposobem było przyznanie się, z resztą rozbawiona mina Kasi tylko potwierdziła to co zgadywałem.
– Ten seledynek jest taki boooski … i ta wypukłość … – mówiąc to rozanielonym głosem, złapała mnie za krocze i ścisnęła kilka razy. Gdy zorientowała się, że przecież nie jesteśmy sami, było za późno. Ja nie miałem wypukłości, luźne bokserki, i cienkie dresowe spodnie utworzy namiot, którego punktem podporowym był mój pobudzony dotykiem żony kutas. Ani zbierał się już rumieniec, za chwilę otrząśnie się, i zacznie wylewać z siebie potok przeprosin. Postanowiłem odwrócić trochę bieg zdarzeń, gdy otwierała usta by powiedzieć pierwsze z kilkunastu co najmniej „przepraszam”, pocałowałem ją, a raczej wpiłem się w jej usta. Rękę, którą jeszcze nie do końca cofnęła, przydusiłem z powrotem do swojego krocza. Kasia wzięła głęboki wdech, i patrzyła. Anka też musiała dostrzec jej spokojną, czy wręcz aprobującą nasze zachowanie reakcję, bo po krótkiej chwili przestała się opierać, i zaczęła oddawać mi pocałunki, a jej ręka na moim kroczu wykonywać koliste ruchy. Kaśka cały czas patrzyła, oddychała szybko, jej ciało już zareagowało na nasze pieszczoty, bo na gładkiej jak do tej pory powierzchni koszuli opinającej jej piersi pojawiły się wypukłości sutków. Zsunąłem ramiączka koszuli Ani, obnażyłem niewielkie kształtne piersi, zacząłem je ugniatać, przyszczypywać sutki. Żonie też puściły już hamulce, zsunęła mi spodnie i bokserki, uwalniając nabrzmiała pałkę. Zaczęła od całowania mojego podbrzusza i pachwin, wzięła do ust oba jądra delikatnie pieszcząc je językiem, po tym wszystkim zajęła się ociekającym już z podniecenia kutasem. Brała do buzi powoli, raz po raz pomagając sobie w pieszczotach ręką. Co jakiś czas zerkałem na Kaśkę, nie siedziała już bezczynnie, podwinęła koszulę, i przez cieniutki materiał koronkowych majtek masowała cipkę. Anka wstała, oparła się pupą o biurko, jedną nogę położyła na krześle, biodra wypchnęła do przodu, tak jak wiele razy wcześniej klęknąłem, by zacząć pieścić ją językiem. Włożyłem go między jej wargi, by spić całe podniecenie, lizałem powoli, drażniąc dobrze widoczną już łechtaczkę. Przez ten czas byłem odwrócony tyłem do Kasi, zauważyłem ją dopiero gdy stanęła obok Ani, była nago. „Fajnie przystrzyżony paseczek” był już średniej wielkości kępką połyskujących włosów, jednak samą cipkę miała gładziutką, nabrzmiałą i umazaną wilgocią. Spojrzałem w górę, jak na swoją raczej drobną budowę miała duże piersi, sporo większe od mojej małżonki. Uśmiechnęła się do Anki powoli zbliżając dłoń do jej krocza, kilka centymetrów od moich ust, gdy nie spotkała się z protestem, zaczęła gładzić jej wzgórek. Ania chyba czuła jeszcze opór by dotknąć cipki koleżanki, bo w ramach odwdzięczenia się zaczęła muskać jej piersi, wodziła palcami wokół okazałych ciemnobrązowych obwódek, raz po raz ściskając szpiczaste sutki. Kasia przeszła do konkretów, w czasie gdy ja ssałem srom żony, ona masowała jej łechtaczkę. Ance chyba przypadł do gustu dotyk delikatnej kobiecej dłoni, bo w pewnej chwili odsunęła mnie od swojej cipki, i nakierowała na ociekające soczkami krocze Kasi. Zanurzyłem się w nią, była bardzo słona, pierwszy raz od ponad piętnastu lat smakowałem innej cipki. Uniosłem jej nogę, by mieć lepszy dostęp. Wargami wyczuwałem pofałdowania na mięsistym sromie, rozszerzyłem ją palcami, wepchnąłem język do środka, wycofałem, i zacząłem ssać. Kasia jęczała, Anka z resztą też, skończyły się delikatne pieszczoty, i teraz koleżanka fundowała jej całkiem przyzwoitą palcówkę. Wstałem, zaczęliśmy całować się we trójkę, dodatkowo Kaśka wolną ręką zaczęła masować mojego kutasa. Przenieśliśmy się na łóżko. Kasia czując się już całkiem swobodnie położyła się na plecach i rozłożyła nogi. Trochę się wahałem, bo nie chciałem bez zgody żony zaczynać sexu z naszym gościem, chyba to wyczuła.
Włóż najpierw jej – szepnęła, a sama klęknęła nad twarzą koleżanki dając jej do lizania muszelkę.
Wszedłem w Kasię, była bardzo wilgotna, jednak nie tak ciasna jak moja żona, posuwałem ją powoli, jednocześnie obserwując jak jej język zagłębia się w cipkę, a potem pupę Anki. Zacząłem ugniatać piersi, były bardzo jędrne i mięciutkie. Kaśką zaczęły targać konwulsję, orgazm musiał być niesamowity, jej głowa zaczęła wręcz obijać się o krocze żony. Podniecony do granic możliwości, ledwo zdążyłem wyjść z niej przed wytryskiem. Skończyłem ręką, obficie zalewając obie dziewczyny. Nie dałem im nawet wstać, zaszedłem Anię od tyłu, pchnąłem tak by klękła, i na wpół miękkiego po wytrysku kutasa wpakowałem w jej ociekająca sokami oraz śliną koleżanki cipkę. Kilka ruchów w cudownej muszelce mojej żony wystarczyłoby stwardniał, dodatkowym bodźcem był język naszego gościa, który na przemian zajmował się moimi jądrami, i pracującym kutasem. Ruchy były delikatne, kutas zagłębiał się i wychodził powoli, widziałem, że Ania w takiej pozycji swobodnie sięgała językiem do cipki Kasi, któryś raz tego wieczoru zaskoczyła mnie mile, bo widok mojej ślubnej liżącej szparkę podniecił mnie niesamowicie. Ania zaczęła szczytować, jęczała w niebogłosy. Mój czas też się zbliżał, nie mogłem skończyć w środku, i nie chciałem też zachlapać buzi Kasi. Na kilka sekund przed wytryskiem wyszedłem z cipki, i powoli włożyłem główkę kutasa w ciągle wilgotną po pieszczotach oralnych pupę. Wystarczyło kilka krótkich pchnięć, i potok mojej gorącej lawy wylał się do jej wnętrza. Dziewczyny wyszły, słyszałem ich chichot w łazience, szum odkręconej wody. Byłem cudownie wykończony, myśląc wciąż o tym co zaszło przed chwilą zasnąłem. Zasnąłem w wymiętoszonej pożądaniem pościeli, i słonawym smakiem dziewczyn na ustach.
Obudziłem się później niż zwykle, Anka krzątała się po domu jakaś milcząca, chyba nawet unikała mnie, o Kasię nawet nie pytałem. Miałem sporo pracy, ale nie potrafiłem się skupić, cały czas myślałem o minionym wieczorze.
Dzień minął szybko, czułem się już trochę lepiej, prysznic zmył ze mnie resztki jakiegoś niewytłumaczalnego poczucia winy. Anka zajrzała do mnie, gdy zauważyła, że od jakiegoś czasu siedzę na telefonie. Odezwała się pierwszy raz dzisiaj.
– Kasia? Napisała do Ciebie?
– Nie, z Aśką pisze, tą z miasta.
– Stało się coś, że przypomniała sobie o nas?
Wzruszyłem tylko ramionami. Nie chciało mi się tłumaczyć, że z mojej winy wynikły pewne komplikacje w których bezpośredni udział ma nasza kuzynka Asia. W sumie to jest materiał na całkiem oddzielną historię.
Żona wróciła po paru minutach, na jej twarzy dostrzegłem zmianę. Domyślałem się, że Kasia w końcu się odezwała, i niedługo wszystko wróci do normy. Podała mi swój telefon, na ekranie widniała konwersacja z koleżanką.
A: Jak tam? Pisałam do Ciebie, nic nie odp. Wszystko ok?
K: Tak, tylko dziwnie się czuję. Na samą myśl o tym, robię się… wiesz mokra. Musimy to powtórzyć, ale w większym gronie…
Autor: nierozważny
This author has published 6 articles so far. More info about the author is coming soon.