Jacek
Sierpień w tym roku był szczególnie gorący i znojny. Kto żyw uciekał z miasta, a kto musiał już siedzieć na miejscu, z zazdrością obserwował prognozę pogody w telewizji, złorzecząc w duchu.
Sam znalazłem się w takiej sytuacji. Moja Piękna wraz z Narybkiem pojechała na Wichurę do swojej Matki przez duże M i zostałem sam w mieszkaniu, w którym miał się za chwilę dokonać remont kapitalny. Właściwie remont ten był już zaplanowany od początku roku, kiedy to spłaciliśmy ostatnią ratę kredytu mieszkaniowego i nasze M-4 stało się tak naprawdę nasze, choć wszystko w nim, aż krzyczało o remont! Znowu wzięliśmy kredyt, tym razem nieco mniejszy i po gruntownych ustaleniach i burzliwych negocjacjach cenowych
z zakładem remontowo – budowlanym moja Piękna wraz z Narybkiem pewnej Niedzieli wsiadła rano w naszą Astrę i pomachała mi chusteczką na pożegnanie. Następnie ruszyła
z piskiem opon spod bloku , aż zadrżałem w sercu o stan przegubów w moim auteczku.
Na szczęście przeguby wytrzymały popisy Wariatki i późnym popołudniem dotarli na miejsce do czułej Matki przez duże M , nad piękne Morze też przez duże M.
Zakład remontowo – budowlany w osobie pana Franka objawił się nazajutrz około siódmej rano w drzwiach wejściowych, bez ceregieli oznajmił mi, że zaraz rozpocznie się rozp… w moim mieszkaniu. i najlepiej żebym się zmył z chaty na jakiś czas Na takie dictum złapałem w locie komórkę i ładowarkę, dokumenty, z balkonu wyprowadziłem rower
i pomknąłem nim po korytarzu do windy. Nie mając innego pomysłu na spędzenie najbliższych trzech tygodni już wcześniej pomyślałem o działce, którą otrzymałem w spadku po poprzedniej właścicielce mieszkania. Z ulgą nacisnąłem na pedały i pomknąłem na działkę, na której chciałem się znaleźć jak najszybciej, ponieważ słonko około ósmej rano przestało żartować i w powietrzu było już około 30 stopni.
W takie dni na działkach nie ma nikogo. Właściciele ogródków to z reguły emeryci, osoby starsze, często schorowane. W czasie upałów siedzą w domach i pilnują ciśnienia. Nieliczne wyjątki odpoczywają w zacienionych miejscach słuchając Lata z Radiem.
No a wariaci tacy jak ja i Piękna latają po działce z gołymi dupami i plewią grządki w czasie nawet największych upałów. W ten sposób mamy równomierną opaleniznę na całym ciele
i tyle samo wrogów co przyjaciół na działkach..
Dzień postanowiłem rozpocząć od kawy i papierosa wypalonego na tarasie. Beztrosko siedziałem sobie w wyplatanym foteliku sącząc żółtą Tchibo pod niebieskiego LM, czytając kolorowe pisemka o aktorach, które zostawiła tu swego czasu Piękna. Słonko postanowiło usmażyć mnie na skwarek, a ja w zasadzie nie miałem nic przeciwko temu.
Skrzypnęła furtka i po chwili stanął nade mną sąsiad wyraźnie skonfundowany moją nagością. Rozbawiła mnie ta sytuacja, podałem mu rękę na powitanie, po czym zaciągając się LM-em zapytałem czemu zawdzięczam jego wizytę.
Miał na imię Jacek, dobiegał tak zwanego wieku emerytalnego, od kilku lat był wdowcem, a od pięciu ja byłem jego sąsiadem na działkach. Na nasze gołe opalanie patrzył
z uśmiechem, a sam nieraz byłem świadkiem jak myśląc, że nie widzę, walił sobie konia, podglądając mnie w czasie nagiego opalania. Zadziwiające, nigdy tego nie robił, gdy byłem
z Piękną.
Tego dnia był wyraźnie poruszony i bez wielkich wstępów rzekł:
– Bolo, ratuj, chyba na amen załatwiłem samochód!
W tej sytuacji nie było na co czekać. Pacjenta zawsze należy zbadać osobiście. Narzuciłem na siebie tylko koszulę zapinaną na guziki, która miała tą zaletę, że zakrywała moje tzw. miejsca strategiczne i bez obawy mogłem teraz wyruszyć z Jackiem na parking przed działkami. Na szczęście usterkę bardzo szybko zlokalizowałem, ale żeby ją usunąć, musiałem się położyć pod samochodem. Leżąc tam, gadaliśmy sobie o tym i owym, a ja
w pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że koszula podczas pracy zadarła mi się po pachy i najzwyczajniej w świecie leżę w środku dnia na parkingu z fiutem na wierzchu. Spojrzałem spod auta na Jacka i tu pełne zaskoczenie! Trzymał rękę w majtkach i bawił się swoim kutasem wpatrując się z niesamowitym zainteresowaniem w moje ciało. Uśmiałem się pod tym autem i postanowiłem sprowokować go do dalszego działania. Byłem ciekaw jak daleko się posunie.
W końcu wyczołgałem się spod jego auta i wracając do siebie rzuciłem z niewinną miną
– Ależ się usmarowałem! Teraz nie pozostaje mi nic innego jak porządnie się wyszorować, a ty Jacku nie masz wyjścia i będziesz musiał umyć mi plecy.
Wyraz szczęścia, niepewności i niesamowitego podniecenia odmalował się na jego twarzy. Na miejscu, w czasie gdy on przygotowywał dla mnie wodę do mycia, ściągnąłem brudną koszulę i paląc kolejnego LM-a usiadłem nago na nagrzanym betonie, nastawiłem twarz do słońca, a gdy papieros się skończył, a Jacka jeszcze nie było zacząłem się bawić moim członkiem. Wtem usłyszałem lekkie chrząknięcie. Otworzyłem oczy i ujrzałem gołego Jacka. Jego kutas prężył się jak szabla! Dumne dwadzieścia centymetrów węzłów żył, mięśni i krwi sterczało jak konar odstający od drzewa! Jeszcze udawaliśmy, że nic się nie dzieje, chociaż głęboka pewność przenikała nasze umysły! A podniecenie zatrzęsło moim tyłkiem. Pochyliłem się nad miską z wodą, gdy już namydliłem się, podałem mydło Jackowi. Poczułem na ramionach jego dłonie, które delikatnie, nie spiesząc się mydliły mi plecy. Spłukałem twarz i otworzyłem oczy. Dziesięć centymetrów od moich ust kiwał się kutas Jacka, a ja nie mogąc opanować się objąłem go ustami i począłem ssać! Językiem ściągnąłem mu napletek z żołędzi. Ręce na moich plecach znieruchomiały, po czym objęły moją głowę,
a jego kutas nabrzmiał jeszcze bardziej i ożył! Wsuwał i wysuwał się z moich ust
z mechaniczną precyzją, gdy nagle wysunął się z moich ust na stałe. Ręce do tej pory trzymające moją głowę znalazły się na moich pośladkach, po czym jego zwinne palce już wcześniej nawilżone jakimś żelem, poczęły masować moją dziurkę. Pomyślałem sobie, że jak on chce mi wsadzić tego olbrzyma w dupcię, to ja raczej dziękuję. I tu poznać było wprawionego kochanka. Powoli rozgrzał mi dupcię, w końcu poczułem coś ogromnego między pośladkami, napiąłem się ze strachu, ale tu niespodzianka! Wsunął się we mnie, napełniając mnie rozkoszą o jakiej nigdy nie myślałem, na jaką nigdy nie liczyłem. Poruszył się znowu i teraz dwadzieścia centymetrów zajebistego kochanka weszło we mnie napełniając mnie szczęściem! Ruszał się z początku powoli, stopniowo przyspieszając, to po chwili zwalniając tempo. A ze mną stało się coś zadziwiającego. Byłem jakby poza swoim ciałem
i jednocześnie w nim. Pragnąłem, aby ten narastający szum w uszach nigdy się nie skończył, a jednocześnie nie zdawałem sobie sprawy, że drę się jak opętany! W końcu znieruchomiał,
a ja jeszcze nie zdając sobie sprawy skomlałem, wygaszając w sobie orgazm, czując strugi jego nasienia w sobie, jego stopniowo malejącego członka wysuwającego się z mojej dupci, wreszcie jej potoki wyciekające ze mnie. Lecz to nie koniec! Po chwili, gdy staliśmy pod altaną Jacka, ten klękną przede mną i po prostu obciągnął mojego kutasa! Świat znowu zawirował! Odpływałem nie bardzo kojarząc co się wokół dzieje! Kątem oka zarejestrowałem jedynie sylwetkę sąsiadki Jacka, która schowana za żywopłotem słoneczników obserwuje nas z uwagą. Lecz to się w tej chwili nie liczyło. Właśnie teraz gwałtowny spazm szarpnął moimi biodrami i cały zapas spermy wylądował w ustach Jacka.
Pół godziny później postanowiliśmy się nieco ochłodzić w niewielkiej rzeczce przepływającej nieopodal naszych ogrodów działkowych. Pożyczyłem od Jacka podobną do mojej koszulę zapinaną na guziki, na głowę założyłem śmieszny słomiany kapelusz mojego sąsiada i pojechaliśmy na rowerach, w skwarze południa, polną drogą w kierunku rzeki. Rozgrzane powietrze w dali drgało dając złudzenie padającego gdzieś deszczu, a tymczasem jego pęd nie dawał ochłody, rozgrzewał ciała jeszcze bardziej.
Jadąc, rozpiąłem ostatni guzik koszuli i w ten sposób powiewała mi na ramionach , czułem jego spojrzenie wlepione w mój tyłek, z którego na siodełko roweru i moje uda
w dalszym ciągu wypływała jego sperma .
W końcu, nie dostrzegając żywej duszy wokoło, ściągnąłem ją z siebie i dalej już jechałem nago. Mój cudowny kochanek zrobił to samo. Z nadmiaru endorfin kręciło mi się stale w głowie i bez przerwy śmiałem się do siebie i było mi tak lekko na sercu jak już dawno nie było. Nad rzeką znaleźliśmy nieco osłonięte miejsce i z miejsca runęliśmy do wody piszcząc i wrzeszcząc w niebogłosy.
Później leżąc na płyciźnie pieścił językiem moją dziurkę aż w końcu nie wytrzymałem i kolejny orgazm wstrząsnął moim ciałem. Zapragnąłem jego kutasa w ustach i kazałem mu wstać. Jego męskość prezentowała się wspaniale! Podobnie jak on przed chwilą, tak i ja klęcząc, najpierw całowałem jego pośladki, a potem rozchyliłem je, by wedrzeć się językiem do jego kakaowej dziurki. W końcu liżąc go pod jądrami, posuwałem się w górę aż jego męskość drgająca na chwilę przed spełnieniem wsunęła się w moje spragnione usta
i wreszcie, moje marzenie o mężczyźnie, który tryska potężnym ładunkiem spermy w moje usta, zrealizowało się!
Jego spermę, już wcześniej postanowiłem w niecny sposób wykorzystać. Mianowicie wyplułem ją na rękę i wysmarowałem nią jego pośladki i rowek pomiędzy nimi, jej resztę wtarłem w swojego kutasa i po chwili wszedłem w dupcię mojego kochanka. Była cudownie ciasna. Jacek, był niezwykle spragniony mojej męskości w sobie, więc od razu złapaliśmy cudowny rytm, który wiódł nas prosto objęcia kolejnego wspólnego orgazmu. Moje jaja klaskały na jego wypiętej dupie, Jacek coraz głośniej wykrzykiwał moje imię, ja trzymając go za biodra, przeżywałem jedną z najfajniejszych przygód w życiu jakie mnie spotkały!
W końcu emocje tak się skumulowały, że nie wytrzymałem i trysnąłem z głębi siebie prosto w jego dupcię. Padliśmy ze zmęczenia obaj na trawę, łapiąc oddech i próbując uspokoić rozszalałe serca.
Wykończeni pożegnaliśmy się dwie godziny później postanawiając nie określać tego naszego „szaleństwa”. Często się spotykamy, ale nie wracamy do tego dnia. Czasami tylko porozumiewawczy uśmiech podczas standardowego – cześć ! nie schodzi nam z ust. Pozostaje mi dla czystej formalności dodać, że podglądająca nas podczas „akcji” sąsiadka zachowała rewelacje dla siebie. Pewnie do dzisiaj karmi swoją wyobraźnię wydarzeniami z tamtego dnia.
Autor: tarantula
This author has published 3 articles so far. More info about the author is coming soon.