Demon Sexu part2
Z czasem się dowiedziałem, że jest istotą z pogranicza naszej rzeczywistości i się do tego przyzwyczaiłem, bo nocne wyczyny przekonałyby mnie do wszystkiego. Nie była ucieleśnieniem zła jak w horrorach, ale była demonem sexu i sex był jej jedynym celem w życiu. Był jej pożywieniem. Dokładniej męski orgazm. Żywiła się mentalnie. To było jej niezbędne do życia.
Jej apetyt był nie nasycony i po kilku tygodniach po zerwaniu z zawodem pomyślałem, że przydałyby się jakieś posiłki, bo całą niepohamowana żądzę skoncentrowała na mnie. Nie powiem, było bosko i nie potrafiłem jej odmówić, ale po nieprzespanych nocach mimo wzrostu kondycji nie byłem w stanie pracować.
Koledzy z biura wyciągnęli mnie kiedyś po pracy do pubu. Po 10 minutach miałem telefon:
– Kochanie gdzie jesteś? Stęskniłam się za tobą.
– Z kolegami w barze.
– A ja jestem tu sama w seksownym gorsecie i podwiązkach – Uwielbiam gorsety. Ona to wiedziała.
– I co jeszcze założyłaś?
– Nic kotku. – Powiedziała tak namiętnym tonem, że chciałem od razu ruszyć do domku.
Ale koledzy zapytali:
– Kto dzwoni?
– Nowa dziewczyna.
– Ooooo! Tomek ma w domu nową kotkę.
– Żebyś wiedział.
– To dlatego taki wymizerowany przychodzisz do roboty. – Zarechotał Andrzej.
Powiedz jej, że dziś godzinkę zaczeka.
I tak zrobiłem, choć Kinga nie była zadowolona.
– Powiedz nam Tomku coś o niej. – Zagaił Jacek
– Tak, tak skąd ja masz, Jak wygląda. – Dopytywali się.
– Ma na imię Kinga i jest piękną kobietą. Sami kiedyś zobaczycie.
– Kinga? Ta blond-anorektyczka?
– Nie. To całkowicie inna osoba. CAŁKOWICIE
– A rzeczywiście cię tak męczy, czy ty chory jesteś?
– Mękami to bym tego nie nazwał… – Powiedziałem z uśmiechem. – Ale apetyt na zabawy łóżkowe ma ogromny.
– Masz jakąś fotkę? – Zapytał Andrzej. – Bo gadasz o nie jakbyś się zakochał.
– Nic nie mam, ale jutro wam pokażę, Dajcie mi jeszcze jedno piwo i spadam.
Po powrocie do domu wpadłem jak wicher do sypialni, gdzie na łóżku czekała Kinga udając obrażoną minę.
– Wolisz tych swoich kolegów ode mnie.
– Przecież wróciłem szybko, a nie zostałem do późna.
– Myślisz, że tak łatwo mnie udobruchasz?
– Tak łatwo to nie, ale coś się znajdzie. – Powiedziałem klękając przed łóżkiem.
Zacząłem błądzić palcami po jej stopie i przesuwałem ja zataczając kręgi do góry. Kolano, piękne uda, minąłem jej kobiecość i dotarłem na podbrzusze. Kinga przyspieszyła oddech, a ja zacząłem wracać wzdłuż drugiej nogi i z powrotem. Teraz zastąpiłem palce ustami i całowałem każdy centymetr aż dotarłem do wspaniałych piersi. Wpiłem się w nie chciwie i ssałem, całowałem, wodziłem językiem po obu na zmianę skupiając się szczególnie na sutkach. Poprzez pępek sunąłem w dół do kwiatu, którego nie zasłaniały żadne włoski. Kinga wydała głośny jęk i wyprężyła się do góry wystawiając się na moje pieszczoty. Lizałem łechtaczkę, która szybko urosła do pożądanych rozmiarów i ssałem jej wargi. Bawiłem się i buszowałem językiem po całym jej sromie, a ona jęczała i wzdychała z rozkoszy. Ta kobieta nie potrzebowała długiej gry wstępnej. Od razu była mokra. Ja napierałem, ssałem, lizałem i całowałem zapamiętale ugniatając rękami, gdy były wolne jej pełne piersi. Gdy dochodziła, tak mocno ścisnęła mi udami głowę, aż myślałem, że mnie udusi. Jednak nie przestałem aż do jej spełnienia. Położyłem się koło niej na wznak ocierając łokciem jej soki z twarzy i spytałem:
– I jak. Poprawiłem ci humor?
– Prawie. – Powiedziała. – Ale dziś mam ochotę na coś specjalnego.
Nie wiedziałem, co ma na myśli zwłaszcza, gdy się ubrała i zaciągnęła mnie do samochodu.
Pojechaliśmy nad jezioro. Tam zatrzymała wóz i wyłączyła silnik. Widok był ładny. Księżyc odbijał się w lśniącej tafli. Woda była gładka jak stół. Żaden wiaterek nie mącił jej powierzchni.
– Kinga, czy nie uważasz, że będzie nam tu za ciasno?
– Tu tak, ale w wodzie nie.
Zdębiałem. Naprawdę mnie zaskoczyła. Ale leżąc na piasku blisko brzegu może być trochę niewygodnie, natomiast w wodzie (pomimo, że jestem dobrym pływakiem) nie wiem jak się można utrzymać na powierzchni kochając się jednocześnie.
Kinga najwidoczniej nie podzielała moich obaw i zaciągnęła mnie nad wódę i kazała się rozbierać do naga.
– Ciemno jest, noc, żywej duszy tu niema. Rozbieraj się.
– Ty chcesz sobie popływać?
– Tak, ale będzie to tak gorąca kąpiel, że aż woda się zagotuje.
– Ja sobie tego nie wyobrażam.
– Mam niespodziankę. Płyń za mną.
Wchodziła do wody a w świetle księżyca stanowiła niesamowity widok długie kręcone pukle równie czarne jak noc dookoła to lśniły odbijając poświatę, to zlewały się z mrokiem. Linia pleców jak u najpiękniejszych modelek, boskie kształty pośladek i nóg dopełniały całości.
Ta kobieta rzeczywiście jest demonem, albo boginią, bo drugiej tak pociągającej i idealnej nie znajdziesz. – Pomyślałem.
Wypłynęliśmy na środek jeziora i tu obróciła się do mnie. Nasze oddechy się mieszały. Zbliżyliśmy się do siebie tak, ze nasze nagie ciała pocierały się to nogami, do rękoma starając się utrzymać na powierzchni. Już pocałunek sprawiał nam problemy.
– Pamiętasz, że jestem demonem i nie muszę spać?
– Tak.
– Nie potrzebuje tez powietrza, aby oddychać. – Powiedziała,
Po czym zanurzyła się sunąc rękoma wzdłuż mego tułowia w dół, aż dosięgła sztywnego już członka. Zostałem na powierzchni sam, gdy tymczasem ona przytrzymując się rękoma za pośladki rozpoczęła mi się odpłacać za minetę, którą jej zrobiłem w sypialni.
Niesamowite uczucie. Pośrodku czarnego nieruchomego jeziora w blasku księżyca było by bardzo romantycznie, gdyby nie ta gorliwa praca po jej powierzchnią. Podniecenie i rozkosz wzrastało z każda sekundą. Musiałem się koncentrować, aby się nie utopić, gdy tymczasem Kinga wbijała mi się głową aż po same jądra. Prawdziwy deepthroat. Naprawdę była demonem. Czuła, kiedy zbliża się wytrysk i zwalniała. Później znów przyspieszała i tak w kółko. Po dziesięciu minutach unoszenia się na skraju, extazy wystrzeliłem jej w usta. Rozkosz pozbawiła mnie zmysłów. Nawet nie zauważyłem, że cały osunąłem się pod wodę. Kinga wszystko wyssała i złożyła mi podwodny pocałunek Chciałem jak najszybciej wypłynąć, ale pociągnęła mnie w dół i przywarła do moich ust. Oddychaliśmy wzajemnie tym, co mamy w płucach. Niesamowite, ale tlenu nam nie brakło. Uspokajałem się powoli i wyrównywaliśmy rytm. Ja wdech, ona wydech i na odwrót. Na chwilę oderwała usta i popatrzyła mi w oczy. Potem chwyciła mnie za głowę i znów przywarła w pocałunku, który oprócz dawania mi powietrza cechował się rozpalona namiętnością.
Woda była klarowna jak kryształ, a my unosiliśmy się wspólnie w toni w niezmąconej ciszy zwarci w uścisku i życiodajnym pocałunku. Dookoła otaczały nas tylko jej długie (zwykle do pasa) czarne włosy rozświetlane docierającym światłem pełni księżyca.
Na myśl przyszła mi podobna scena z filmu Waterworld, ale to było w dzień. A tutaj w nocy nadzy. Naprawdę trudno to opisać.
Woda delikatnie masowała nasze ciała, ale i nasze ręce błądziły po naszych ciałach pieszcząc się wzajemnie. Kinga ponownie oderwała się ode mnie i popatrzyła na mnie otoczona unoszącymi się swobodnie dookoła włosami. Ten koci wzrok mówił jasno, że mnie pragnie. Tu i teraz! I pała niepohamowana żądzą. Przyciągnęła mnie. Dając tylko jeden oddech nabiła się na mój sztywny penis i ponownie zaczęliśmy się całować korzystając z wzajemnych oddechów.
Straciłem rachubę czasu, ale on się w ogóle nie liczył. Kinga i ja wzniecaliśmy w sobie rozkosz unosząc się w stanie nieważkości. Czułem jej ruchy, które cechowały się siłą i namiętnością granicząc prawie z brutalnością. Jej wielkie piersi przyciśnięte do mnie, mój penis wewnątrz jej. Rozpędzaliśmy się coraz szybciej i szybciej. Ja nadziewałem ją na siebie, a ona kręciła biodrami. Co chwile przerywaliśmy pocałunek, aby po chwili ponownie go zewrzeć. Odchodziłem od zmysłów. Trzymałem w dłoniach jej pośladki, a ona mnie obejmowała powyżej. Rozkosz rosła i rosła a jedyne, co słyszeliśmy to pulsowanie krwi w naszych skroniach. Mieliśmy jednoczesny orgazm. Odchyliła się w spazmie do tyłu i odrzuciła ręce, aby mnie głębiej poczuć, aż do samych granic. Podobnie zrobiłem ja. Spleceni nogami trzymałem ją za pośladki, a ona miała rozłożone ręce. Żaden, ale to żaden nasz orgazm nie był tak intensywny i trwał tak długo. Ona jeszcze trzęsąc się w spazmach nadziewała się w jakimś dziwnym tańcu na mój członek, a ja pompowałem resztki spermy w jej wnętrze.
Po chwili poczułem deficyt tlenowy. Ale ona o mnie nie zapomniała i z uśmiechem zbliżyła usta do moich. Nasze oddechy były gwałtowne i głębokie. Powoli się uspokajałem, serca zwalniały. Wtem okazało się, że dotarliśmy już na dno i otaczały nas wodorosty. Nie jakieś oślizgłe glony, ale splecione i wyciągnięte jak wieże w górę rośliny. Było tu jednak już trochę za ciemno, a i woda zbyt chłodna. Wynurzaliśmy się przez kilka minut i wróciliśmy na brzeg. Zmęczeni i bosko zaspokojeni leżeliśmy na mokrym piasku bez słowa. Wiedziałem, że czas na pytania przyjdzie później. Wytarliśmy się ile się dało moja koszulką i wróciliśmy samochodem przemoczeni do domu.
Kinga wyjaśniła, że nie groziło nam uduszenie, ani choroba kesonowa dzięki jej „umiejętnościom”. Wymusiłem na niej obietnice powtórki tej podwodnej miłości w przyszłym tygodniu.
Autor: bartoszpo
This author has published 6 articles so far. More info about the author is coming soon.