Sex w trójkącie

10/03/2013 | Autor: | Posted in Uncategorized
na potencje

W smutny, samotny wieczór wziąłem kartkę i skreśliłem parę słów do redagujących poczytny magazyn z ogłoszeniami erotycznymi. Nie zawiodłem się! Przyjaciele wydrukowali anons i… dostałem kilka odpowiedzi. Niektóre skończy się spotkaniem w parku, niektóre wspólnie wypitą kawą. Ale jedno zaowocowało spotkaniem, które na pewno długo pozostanie w mej pamięci.

Anka i Grzesiek przysłali mi ciepły list. Zatelefonowałem i zaprosili mnie do siebie. Spędziliśmy bardzo przyjemny wieczór i postanowiliśmy spotkać się w weekend i wspólnie spędzić go za miastem.

Przyjechali po mnie do domu i pognaliśmy za miasto do małego, drewnianego domku, ukrytego wśród drzew i krzewów, z dala od zgiełku i kłopotów.

Był słoneczny dzień. Rozgościliśmy się w chacie i pobiegliśmy pograć w siatkówkę. Grzesiek zadbał o sprzęt. Anka o jedzenie, więc niczego nam nie brakowało. Poza jednym.. Ale o tym nie mówiliśmy. Chcieliśmy, aby wszystko działo się spontanicznie, choć robiliśmy wiele, by tej spontaniczności dopomóc.

Anka była 20-letnią blondynką o długich kręconych włosach. Jej loki wiły się i opadały miękko na śliczne, opalone ramiona. Miała niecałe 160cm, zgrabne długie nogi i młodziutkie piersi, które sterczały pod bluzką jak dwóch żołnierzy pełniących wartę, wyprostowanych i silnych.

Grzesiek był nieco starszy od Anki. Miał czarne krótko przystrzyżone włosy, silne, szerokie barki. Spod letniej koszulki widać było silnie zarośnięty tors i ręce pokryte czarnym pokręconym włosem. Nie był typem kulturysty, ale sylwetkę miał wysportowaną, bez zbędnego sadła, o dobrze rozwiniętych mięśniach. Był mojego wzrostu, więc nie czułem przed nim kompleksu „niższości”.

Oboje byli bardzo bezpośredni i weseli. Graliśmy w tenisa i jakoś żadne z nas nie potrafiło sprowokować, by robić to, na co wszyscy czekaliśmy. Pomogła nam w tym Ania, która nie wytrzymała.

– Strasznie gorąco, chyba się rozbiorę – powiedziała.

To było wyzwanie. Grzesiek i ja czekaliśmy na to, bo gdy tylko padły te słowa, podeszliśmy do Anki i delikatnie pieszcząc jej ciało, zaczęliśmy rozbierać ją. Najpierw na ziemię spadła luźna bluzka, która zasłaniał to, co teraz można było zobaczyć nie włączając wyobraźni. Piękne, drobne ramiona, kształtne piersi, które owiewały delikatne włosy Anki. Całowaliśmy z Grześkiem te soczyste jabłka rozkoszy, wyglądaliśmy jak głodne, spragnione pożywienia szczeniaki. Anka wiła się i pojękiwała przyjemnie,  gładząc nas po głowach i kierując je w stronę szyi i ust. Gdy dotarliśmy tam, całowaliśmy ją razem jednocześnie tak, że nasze języki walczyły ze sobą. Stykały się, gubiły i szukały i znów tańczyły razem.

Bawiliśmy się tak przez dłuższą chwilę, po czym znów z Grześkiem skierowaliśmy się niżej i wędrując przez góry, jeziorko pępka, dotarliśmy do miejsca rozkoszy jeszcze większej niż jabłoń i jej owoce. Najpierw delikatnie całowaliśmy się przez bieliznę, którą zębami ściągnęliśmy z Anki i zanurzyliśmy języki w wilgotne już wargi, które czekały na przyjęcie intruzów. Pieszcząc, liżąc, ssąc i Bóg wie co jeszcze robiąc, by sprawić jej radość, postaraliśmy się zdjąć z siebie ubranie, nasze ciała, gorące i spragnione miłości, zetknęły się ze sobą, objęliśmy się ramionami i dalej pieściliśmy jaskinię Anki.

Ona przekręciła się jednak tak, byśmy również mogli smakować rozkoszy bycia pieszczonymi. Ujęła w ręce nasze pytony i zaczęła je pieścić ustami, ściągać i naciągać napletek, ssąc, głaszcząc. To niesamowite uczucie, gdy dziewczyna bierze twojego członka do ust i ssie go razem z drugim. Czujesz jej język, delikatne pieszczoty, a zarazem twardy, silny kołek twojego kumpla. Gdy Anka zajęła się naszymi pytonami, Grzesiek po pewnej chwili mocno objął moje ramiona i zamiast warg Anki zaczął trącać językiem moje usta.

Pomyślałem, że chce zmiany, więc też zacząłem szukać jego ust. Przywarliśmy do siebie. Nasze języki zaczęły męski taniec. Grześ miał szorstki, silny język, miałem wrażenie, jakby sięgał mi do gardła. Zaczęliśmy siłować się językami. Oba okazały się jednak silne i zwinne.

Całując się tak, wsadziłem palec w jaskinię Anki i penetrowałem jej wnętrze, szukając nowych wrażeń. Anka odpowiedziała na to jeszcze silniejszymi pieszczotami naszych penisów, wiła się i skręcała, włożyłem drugi palec, potem trzeci i naśladując ruchy członka bawiłem się z Anką, a ona z nami.

– Połóżcie się na plecach – rozkazała. – Nie tak, macie się stykać. Dobrze chce was czuć obu.

Leżeliśmy teraz z Grześkiem tak, że spotkaliśmy się ze sobą pytonami, które stały wyprostowane jak strzały. Anka nie usiadła jednak na nas od razu ssała sterczące członki, drażniła je ręką. Ściskała nasze jądra całowała i szarpała. Dopiero, gdy zaczęliśmy jęczeć i błagać o litość, usiadła na nas i zaczęła galopować. Gdy znudziła się jej ta zabawa, kazała Grześkowi zostać na plecach, a mnie – drażnić ją moim pytonem od przodu.

– Zmiana – zadecydowała.

Zrobiła koci grzbiet. Pieściła Grześka, gładziła jego włochaty tors, a ja pieściłem jej pupcię. Rozchyliłem pośladki, jędrne i kształtne, penetrowałem ją językiem, a gdy poczułem, że jest gotowa, przywarłem do niej moją męskością. Grześ dał jej swój członek do ust i przez chwilę byliśmy w niej obaj każdy z innej strony.

Na koniec Anka rozkazała nam, abyśmy na jej oczach pieścili się aż do chwili, gdy będziemy gotowi do spełnienia. Zabroniła nam jednak cokolwiek robić bez jej zgody.

Nasze ciała złączyły się więc w uścisku. Nie było to może taki uścisk jak z Anką, ale zawsze uścisk. Pieściliśmy nasze ramiona, torsy, drażniliśmy ustami sutki. Dłonie poznawały naszych prężnych żołnierzy, pieściliśmy nasze jądra, usta poznały smak naszych uszu, szyi. Na koniec ujęliśmy pytony w dłonie tak jak w mieczami walczyliśmy ze sobą o pierwszeństwo.

Anka jednak zdecydowała inaczej. Nie będzie zwycięzcy. Nas dwóch jednocześnie ma zdobyć jaskinię, i to już, natychmiast. Tym razem ja leżałem na plecach. Anka siedząc na mnie oczekiwała wejścia Grześka. Trudno było utrzymać wystrzał. Pierwszy wyskoczył Grześ. Oblewając Ankę i mnie ciepłym, lepkim płynem, dyszał i się śmiał z radości. Ja też długo nie czekałem. Moja ciecz wytrysnęła i zmieszała się z mlekiem Grześka. Anka pieściła ręką nasze członki. Wziąłem za rękę Grześka, całowałem usta Anki. Jeszcze kilka konwulsyjnych ruchów i cała trójka, a może tylko z my z Grześkiem, zasnęliśmy zrelaksowani, wypoczęci, bezpieczni…

Czy może być coś piękniejszego od obcowania z ludźmi ? To piękne, że jest obok nas ktoś, z kim byliśmy tak blisko – nas było troje.

Nigdy więcej nie spotkałem się już z Grześkiem i Anką w takiej sytuacji. Te chwile nie dadzą się powtórzyć. Nasza znajomość się rozpadła. Liczę jednak, że może ktoś zechce przeżyć taki dzień, może nie jeden. Wtedy wystarczy, abyśmy się poznali. Czekam

 

VN:D [1.9.22_1171]
Rating: 5.3/10 (3 votes cast)
Sex w trójkącie, 5.3 out of 10 based on 3 ratings
loading...

Autor:

This author has published 36 articles so far. More info about the author is coming soon.

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Uwaga! Strona dla dorosłych
Ta strona zawiera opowiadania erotyczne, oraz inne materiały w postaci odnośników do filmów, zdjęć erotycznych i jest przeznaczona tylko dla pełnoletnich. Jeżeli nie ukończyłeś 18 lat, proszę kliknij na odnośnik "Opuszczam stronę" poniżej. Klikając na odnośnik "Wchodzę do środka", oświadczasz, że masz przynajmniej 18 lat i chcesz oglądać mocne treści erotyczne w postaci filmów i zdjęć.